Dzisiaj cały dzień spędziłam w ogrodzie. Musiałam wyplewić, bo po ostatnim deszczu chwasty oszalały. Wytargałam kilka taczek i udało się oczyścić jakąś 1/3 ogrodu. Masakra! Przy okazji wzruszyłam ziemię i doszłam do wniosku, że muszę kupić w ZUKU zrębków i wyściółkować od nowa, bo tam gdzie jest gruba warstwa, chwastów prawie nie ma, a i rośliny lepiej rosną.
Przy okazji wyglądam jak mulatka

Do tego pierwsze koszenie, a potem bieganie z konewką spowodowało, że padam na pysk...
Jutro ciąg dalszy czyszczenia ogrodu.
Zdjęć dzisiaj prawie nie ma, bo nie było czasu.
Złapałam ulotne chwile...
No i moje ukochane, pachnące czeremchy
I na koniec księciunio rośnie w siłę