To zależy jakie dzieci przychodzą do żłobka .. póki nie poszedł do żłobka nie wiedzieliśmy co to katar.. a potem jazda bez trzymanki, bo jak jeden chory to zaraża drugiego, i tak na okrągło.. jeden ze żłobka drugi z przedszkola... kosmos..
Natomiast mój syn poszedł do przedszkola i nigdy nie chorował, nie miał nawet typowych chorób dziecięcych. Za to przed przedszkolem chory był non stop. Nie ma recepty chyba.
To jak z różami, jak jedna zachoruje to zaraz zarazi sąsiadki.. i nie pomoże żadna profilaktyka,. trzeba wyciać i już. Zaczęło się od jednej i mam już pół rabaty chore Myślę co posadzić w to miejsce.. i na pewno nie róża.. bo też zachoruje.
Pokazujemy co ładne.. pokażę co brzydkie.. wielkie , na środku ogrodu, centralnie widoczne z każdej strony.. szlag mnie trafia. Nie mam czasu bo już dawno poszło by pod piłę. No i kwitły dzwonki.. było kolorowo, ale już przekwitły i pójdzie won..
Ha, ha, ha to co trzeba to wychodzi brzydko, a ta paskuda wyszła po wstawieniu fotek lepiej niż w realu....
Bimcio, ten środek na chwastnicę to Dicomil ultra Royal, a preparat profilaktyczny do oprysku na wiosnę to Milltox Royal. Nie chciałam pisać nazwy, dopóki nie przetestuję, masz na własne ryzyko. Ogrodniczka powiedziała, żebym przede wszystkim pilnowała koszenia, a przed koszeniem pomocna może być płytka wertykulacja, podnosi trochę pędy chwastnicy. Na pomysł zakładania trawnika od nowa z powodu chwastnicy patrzyła na mnie z lekkim niedowierzaniem
Elu tu są dwie z moich sosen( po obu stronach berberysa, mniejsza z nasionka wyhodowana) i nutkajski
tu kolejna
tu następna
kolejne dwie w podwórku i w "lesie" trzy i jedna koło wozu
a to moje tegoroczne oczko
jest umiejscowione jakby w lewym dolnym rogu przed ostatniej foty
Najmłodszy to ten ze smokiem Pierwszy do pływania, pierwszy na rower, pierwszy na narty, pierwszy wleźć gdzieś na góre, nie idzie to to tylko biega.. .. tylko to szalone bez instynktu samozachowawczego.. trzeba pilnować non stop.. wiec nie pływał ja Muminek starszy
Ogólnie stwierdzam, że forum złagodziło obyczaje... bałam się, że po pokazaniu fotki zaraz zobaczę 100 komentarzy w stylu, a gdzie kapok?? To niebezpieczne. To nieodpowiedzialne.
A ja mówię, ze jak gówniarz nie będzie się trzymał to zleci, a jak zleci, to wody się napije.. i na drugi raz jak się powie trzymać się to trzymać. Syn umie dobrze pływać i złapałby go od razu Po drugie (tu odpowiedz dla Dorotki) cytuje Muminka "umiem pływać ale tylko w skrzydełkach". I młody za nic by się nie puścił wiedząc że nie ma skrzydełek czy kapoka.. Chodzą na basen wiec z wodą jest obyty i od razu paniki by nie było. Skoki z brzegu do wody, zjazdy szalone po zjeżdżalniach (dla dorosłych) zrobiły swoje.. Poza tym Muminek starszy jest bardzo rozsądny jeżeli idzie o takie rzeczy.. i bardzo asekurancki. Za to młodszy to już sie boje.. bo ten to strachu nie zna.. Wywali sie, potłucze, wstanie i pomyka dalej.. Instynkt samozachowawczy trochę kuleje.
Jakby tyle nie chorowali to dawno by już pływali, a tak ciągle chore.. wada żłobka i przedszkola ..
Pamiętaz Biogdzia to foto.. Muminek miał tu chyba 3 miesiące
Witaj Gosiu, miło mi, że do mnie zaglądnelas właśnie czekam na Lavender Ice, sama jestem jej bardzo ciekawa, bo na zdjęciach wygląda przepięknie tak, ja tawułki cięłam wczoraj, w sumie w tym roku już drugi raz i pewnie jeszcze jedno cięcie je czeka, nie wiem czemu, ale strasznie denerwują mnie jak kwitną, a jak są przecięte to takie fajne, zwarte kulki z nich są. Na zdjęcia Gosiu musisz zaczekać do soboty, mąż zabrał mi laptopa do pracy, chyba,że tak na szybko tel Ci pstrykne
Edit. Proszę bardzo, jeszcze jedna tawuła z tyłu została do przycięcia
Dawaj do Rzeszowa, są w szkółce u Pan Bylinowego, a przynajmniej były Ja rozdawałam je wiosną bo mi pożarły cisy.. ale rozmnożę je na cała długość rabaty
A te chyba wyrzucę. siałam z nasion.. i ogromne są . wiotkie .. ale jak podparły się na sąsiadach to nawet w tym roku tak źle nie wygląda
Zaczęłam pisać swojego posta 2 godziny temu i dopiero teraz skończyłam i wstawiłam... czytam co się pojawiło (cZytam do tyłu) i czytam, że już na ten temat napisałam... czytam dalej, a to nie mój wpis tylko Twój
Wiem co trzeba zrobić, tylko doba ma 24 godziny, wyrwane chwile poświęcam na ratowanie tego co pada.. co najgorsze..
Z mężem mamy swoje lata, obydwoje pracujemy na swoim wiec praca jest 7 dni w tygodniu.. i do pracy w ogrodzie mamy tylko nasze 4 ręce.. samo skoszenie trawnika byle jak to kilka godzin..
Pierdoły są dla bogatych lub dla tych co maja czas lub mały ogród.. nie łapię się w żadne z tych kryteriów, wiec musi być jak jest.
Zresztą co nie wymarzło po dwukrotnych przymrozkach, i nie zgniło po mokrej wiośnie, nie uschnie teraz od suszy i wiatr nie połamie, to niewiele się zostanie do roboty. Wyszłam do ogrodu i chyba wyciepię liliowce.. wyglądają jak wyrzut sumienia.
Firletki rządzą, tez zastanawiam się czy ich nie ograniczać bardziej.. mam wogle ochotę wypierniczyć sporo dobra i ograniczyć ilość gatunków.. i wcześniej czy później to nastąpi.. ten jarmark już mnie do szewskiej pasji czasami doprowadza.
Firletki rządzą, a ja uciekam do pracy... koniec przerwy