Mazan!!! Widziałam, że się pojawiasz, pomocy!
I wszystkie inne dobre duszyczki!
Helpunku!
Coś mi żre klona. Usechł nagle koniec gałązki. Jednej gałązki, jeden koniec.
Przestraszyłam się, że to jakaś choroba grzybowa. Ucięłam w miejscu odkąd uschła i w środku była biała larwa, która wyżera środek.
Co to może być?
Martwić się już bardzo czy tylko trochę?
Klon był wiosną przesadzony, stąd ma takie malutkie listki.
To jakies drewnojady, kurcze niedobrze, zeby nie rozniosły sie na inne. Masz mozliwosc obciecia galezi, pnia w innym miejscu by sprawdzic czy nie ma ich wiecej? Bo jak tak, to nie wiem czy juz nie po drzewie
Odrobiny piwonii nie ma. Cała karpa albo wcale.
A na poważnie - chcesz różowej niedużo?
Białą Ci obiecałam, to mus słowa dotrzymać Ale mało mam to nie ogłaszam.
Jeśli chcesz też miskanta, to muszę wiedzieć kiedy przyjedziesz, bo on w innym ogródku jest, to raz, a dwa - Mężaty musi wykopać, bo ja nie dam rady. Uprzedzam - wielki jest.
Coś mi żre klona. Usechł nagle koniec gałązki. Jednej gałązki, jeden koniec.
Przestraszyłam się, że to jakaś choroba grzybowa. Ucięłam w miejscu odkąd uschła i w środku była biała larwa, która wyżera środek.
Co to może być?
Martwić się już bardzo czy tylko trochę?
może ktoś chętny na miskanta Morning light? Mam wielką kępę do oddania, teraz jest dobry czas na sadzenie traw, zdążą się ukorzenić przed zimą.
Mam też seslerię skalną, duże dwie kępy.
Edytuję - i piwonie różowe (ciemne). Stara, babcina odmiana, pachnąca, pełna.
Też kępy, duże, do podziału we własnym zakresie. Tylko takie zdjęcie znalazłam (z wiejskiego ogrodu, to te same).
Nie wyślę, za duże. Więc oferta dla tych, co odbiorą osobiście.
Tess zgadzam się z Twoja oceną wpisu Ani.
Nikt tu nie krytykuje tylko współczuje. Przecież nie będziemy pisać o tym ile kto przelał pieniędzy na podawane konta. Po prostu uczymy się i wyciągamy wnioski „głośno” wypowiadając przemyślenia ale nie w celu nagany tylko tak jakby dla własnego uspokojenia
Pamiętam powódź z 1997r. Wtedy też były takie dyskusje wszędzie. Mieli budować te wały powodziowe ale ludzie się nie zgodzili. No przykre to. Trudno się wypowiadać czy to dobra decyzja czy zła bo nie znamy tych ludzi. Budując wały wielu potraciłoby swoje pola i domy na rzecz tychże wałów. Może to dla nich więcej niż zalanie przez wody.
Nie będę tego oceniać.
Jakieś efekty są bo z tego co wypowiadają się ludzie w telewizji pomimo iż wody było/jest więcej niż w 97 to straty są mniejsze. Czyli jakieś wnioski wyciągnęli z lat poprzednich.
Nawigatorka - Asia codziennie wkleja filmiki z Kłodzka i to jak odbudowują szkołę. Przykro patrzeć ale widać siłę walki i to jak się jednoczą ludzie. Sprawnie im to idzie.
Aniu, na tym forum zawsze prowadziło się rozmowy na najróżniejsze tematy, od wystroju wnętrz i urządzania mieszkania począwszy a na tematach ogólnokrajowych skończywszy. Trudno przemilczać tak poruszające i tragiczne w skutkach tematy jak obecna powódź. Powrót do normalności - ważny jest, ale odbudowa po powodzi to będzie długi proces, wieloletni. Ogromny wysiłek dla każdego poszkodowanego i dla całego kraju.
Media społecznościowe przy okazji powodzi pełne są znawców hobbystów, dyskutujących o wyższości jednych rodzajów rozwiązań przeciwpowodziowych nad innymi. Jak mi konstruktor projektował budynek, to nie dyskutowałam o tym, jakie stosuje rozwiązania albo że za grube stropy czy fundamenty zaprojektował (a to przecież drogie jest). Bo po pierwsze - nie znam się na tym, a on się zna, a po drugie - chcę mieć solidny, bezpieczny budynek.
Jak gmina zaprojektowała drogę, w wyniku której część mojej nieruchomości zmieniła właściciela, to nie dywagowałam, czy to jest dobrze przemyślane, bo się na tym nie znam, od tego są fachowcy. No i cieszyłam się, że nareszcie będzie nowa droga z chodnikami po obu stronach. Oczywiście było wiele osób, uskuteczniających oddolny nacisk na wójta, żeby na ich działce nie wchodzić z drogą, bo oni takie ładne ogrodzenie mają i go szkoda.
Niestety, te rzeki są za wąskie (w korycie i polderach), dlatego tak szybko się napełniają, przepełniają i wylewają.
Zapewne w ocenie tych, co "tracą na tym" - zawsze odszkodowanie będzie zbyt niskie. A najlepiej zbiornik to niech zrobią na końcu wsi, albo najlepiej wcale. Zapewne lepiej stracić dorobek życia w powodzi? Tak, wiem, nikt nie zakłada, że powódź nadejdzie. Dlatego są fachowcy, którzy wiedzą, że kiedyś się wydarzy i wiedzą, jakie rozwiązanie zastosować.
Oj, daj spokój. O ubezpieczeniu było niejako przy okazji.
Ale skoro poruszasz nutę wartości sentymentalnej - to śmiem zauważyć że żywioł ma gdzieś, czy pożera nowy budynek w którym nikt jeszcze nie mieszkał, czy klimatyczny dom z historią zamieszkały od pokoleń.
A co w nich złego? Co Cię zniechęciło? To, że widząc, jak wielki żywioł niszczy wielką część kraju, jego infrastrukturę i zabytki, zabiera jednym dach nad głową a innym niszczy dorobek życia, zastanawiamy się, co możnaby zrobić - w przyszłości, żeby - w przyszłości - te straty zminimalizować? Nikogo nie oceniamy, nikogo nie krytykujemy.
Co się stało, to się nie odstanie. Ten się nie myli, kto nic nie robi.
Trzeba pomóc. Oczywiście. Ale co dalej? Za ile lat nadejdzie kolejna Wielka Woda? Za 10 lat, czy może za rok? I znowu zniszczy tyle, co teraz, czy może jeszcze więcej?
Ewo to może przedstawiciele władz chcą głównie pieniędzy, na nagraniach i w reportażach na żywo ludzie proszą o wodę, łopaty, agregaty itp. Czyli na razie pomoc rzeczową, stracili wszystko.
Niestety tego nie da się odbudować z dnia na dzień to potrwa latami. A ceny za np. zgrzewkę wody to jak dziś podawali nawet 40 zł. Przykre, że niektórzy chcą się dorobić na krzywdzie innych.
To ciekawe co piszecie o pomocy. Z Niemiec pomoc na pewno nadejdzie. Miasta partnerskie też już pomagają tak, jak sobie tego życzą miasta polskie. Np. Glucholazy nie chcą pomocy technicznej ani darowizn materialnych, jedynie pieniądze. Dlatego zostało podane konto gdzie można wpłacać pieniądze.
U nas po powodzi przydała się każda para rąk, sprzęty techniczne, budowlane, suszarki budowlane, agregatory na prąd itp.
I to prawda co pisze Tess, że ceny pójdą w górę w tych regionach. Odbudowa będzie trwać latami. Fachowców za mało na usunięcie skutków tak wielkiej powodzi. U nas już trzy lata minęły, a w wielu miejscach widać jeszcze skutki powodzi.
Jeśli pomagam, to nie dlatego, ze trzeba, albo dlatego, że kiedyś ktoś za to pomoże mnie. Pomoc jest całkowicie bezinteresowna i nie oczekująca jakiegokolwiek rewanżu w bliżej nie określonej przyszłości. I nigdy nie czułam się frajerem pomagając komukolwiek, a to robię, wykonuję społecznie pewną pracę od lat, bezinteresownie,
Czytałam, że na tych terenach po poprzedniej powodzi była w planie budowa kilkunastu zbiorników retencyjnych, żeby zapobiec aż tak radykalnym skutkom powodzi, ale wiązało się to z przesiedleniem 2,5 tys ludzi i odszkodowaniami. Ludzie protestowali nie zgadzając się i tak wybudowano tylko 3 zbiorniki retencyjne.
I tu zgadzam się z Tess:
Mnie też "zabrano" kawałek działki na budowę drogi. Nie protestowałam, bo to konieczność wyższa...
Może teraz ktoś wyciągnie jakieś wnioski z tej sytuacji...żeby zapobiec cierpieniom i utracie...
Agnieszko dzięki za wyjaśnienie, jakaś jestem oporna do zrozumienia języka przepisów urzędowych
Ja nie mówię, żeby się nie zabezpieczać, zabezpieczać jak najbardziej się da, ale to gwarancji i tak nie daje. Nikt nam jej nie da, ani mnie ani Irence, ani innym osobom zalanym. Tak jak żadne zabezpieczenia nie spowodują, że będziemy spokojniejsi. Nie będziemy. Zostaje trauma na całe życie już.
Ktoś powie nie budujcie się tam....ale to się dobrze mówi. No bo jeśli ktoś ma działkę i dom akurat w takim miejscu to co ma zrobić? Sprzedać, przeprowadzić się? A praca a rodzina, przyjaciele? Tak porzucić całe życie dotychczasowe....nie każdy ma na to siły i możliwości. No i pytanie kto by to kupił? Nikt kto wie co się dzieje i jak to wygląda. To co piszę nie jest skierowane w Twoim kierunku, to tylko moje rozgoryczone przemyślenia.
Samorządy się organizują z pomocą u nas. Nasi strażacy od wczoraj zbierają pomoc, jutro jadą do Głuchołaz z pomocą, sprzętem i rękoma do pracy. Wiem, że w sąsiednich gminach również organizują pomoc. Popłakałam się dzisiaj ja u Nich byłam. Tyle serca tylu dobrych ludzi, pomoc płynie, a to wszystko niestety będzie za mało....
Przecież napisałam wcześniej, że rozwiązania hydrologiczne nie zabezpieczają przed wystąpieniem powodzi. One mają za zadanie minimalizować jej skutki. Czyli np. spłaszczać falę powodziową. Osłabiać jej niszczycielską siłę. Albo skierować część wody na tereny, gdzie szkody będą mniej dotkliwe dla społeczeństwa czy kraju.
Mam działkę nad Bugiem. Obecnie od lat bodaj sześćdziesiątych, jest otoczona od naszej strony wałami kiedy ich nie było, woda często wylewała, niszcząc część zabudowań. Od czasu ich wybudowania nie wylała ani razu. Ale to nie oznacza, że kiedyś nie przerwie wałów.
Czy to oznacza, że wały niepotrzebnie zbudowano?
Często teraz myślę o Irence, i innych, którzy wiedzą, że powódź do nich idzie, i czekają. Czekają ze strachem, co im przyniesie. Jak będzie silna i jak duże szkody poczyni.. Irenka mieszka na przedmieściach Wrocławia, od strony nadchodzącej fali. Powiedz Jej, i innym mieszkańcom Wrocławia i okolic, że i tak nic by się nie dało zrobić, żeby siłę tę osłabić.