Ewo to może przedstawiciele władz chcą głównie pieniędzy, na nagraniach i w reportażach na żywo ludzie proszą o wodę, łopaty, agregaty itp. Czyli na razie pomoc rzeczową, stracili wszystko.
Niestety tego nie da się odbudować z dnia na dzień to potrwa latami. A ceny za np. zgrzewkę wody to jak dziś podawali nawet 40 zł. Przykre, że niektórzy chcą się dorobić na krzywdzie innych.
Teraz nie pora na wywody..... Teraz trzeba pomóc.
A potem pomyśleć co zrobić by było lepiej.
Co się stało, to się nie odstanie.
Ludzie potracili więcej lub mniej.... Ale stracili. Teraz nie jest ważne dlaczego... Teraz trzeba walczyć o powrót do normalności.
Jestem też za rozwiązaniami systemowymi.... Dobro konieczne. Tylko kwestia czy zawsze te dobro konieczne będzie przemyślane, ci co tracą na tym będą odpowiednio zabezpieczeni? Temat szeroki jak te rzeki co napełniły się wodą.
Ubezpieczenie.., pełne kruczków i pułapek. Potem szarpania się o wpłatę. Kogo stać to sobie wykupi full wypas, kogo nie stać, kupi minimalne lub wcale.
Ale ubezpieczenie nigdy nie będzie większe niż straty jakie się poniosło. Przynajmniej nie zrobi tego przeciętny Kowalski. I nigdy nie uwzględni Wartości sentymentalnej.
Dawno mnie tu nie było i jakoś czytając te wpisy.... Nie zachęciły do powrotu.
Sylwia widzę super zapory by uchronić dalszą część ogrodu za rowem
Zapory były dla nas konieczne, coś na kształt wałów powodziowych tylko wzdłuż rowu. I w takiej odległości od niego by sąsiadom za nami nie wyrządzić szkody, choć i tak uważają inaczej. Ale już nie drożne przepusty i rów za nami nie są dla Nich problemem... trudne sąsiedztwo z każdej strony.
No i musieliśmy ten muł jakoś zagospodarować co powódź zostawiła. Teraz zostawiła w rowie kolejny. Nie wiem co z nim zrobimy...
Aniu, na tym forum zawsze prowadziło się rozmowy na najróżniejsze tematy, od wystroju wnętrz i urządzania mieszkania począwszy a na tematach ogólnokrajowych skończywszy. Trudno przemilczać tak poruszające i tragiczne w skutkach tematy jak obecna powódź. Powrót do normalności - ważny jest, ale odbudowa po powodzi to będzie długi proces, wieloletni. Ogromny wysiłek dla każdego poszkodowanego i dla całego kraju.
Media społecznościowe przy okazji powodzi pełne są znawców hobbystów, dyskutujących o wyższości jednych rodzajów rozwiązań przeciwpowodziowych nad innymi. Jak mi konstruktor projektował budynek, to nie dyskutowałam o tym, jakie stosuje rozwiązania albo że za grube stropy czy fundamenty zaprojektował (a to przecież drogie jest). Bo po pierwsze - nie znam się na tym, a on się zna, a po drugie - chcę mieć solidny, bezpieczny budynek.
Jak gmina zaprojektowała drogę, w wyniku której część mojej nieruchomości zmieniła właściciela, to nie dywagowałam, czy to jest dobrze przemyślane, bo się na tym nie znam, od tego są fachowcy. No i cieszyłam się, że nareszcie będzie nowa droga z chodnikami po obu stronach. Oczywiście było wiele osób, uskuteczniających oddolny nacisk na wójta, żeby na ich działce nie wchodzić z drogą, bo oni takie ładne ogrodzenie mają i go szkoda.
Niestety, te rzeki są za wąskie (w korycie i polderach), dlatego tak szybko się napełniają, przepełniają i wylewają.
Zapewne w ocenie tych, co "tracą na tym" - zawsze odszkodowanie będzie zbyt niskie. A najlepiej zbiornik to niech zrobią na końcu wsi, albo najlepiej wcale. Zapewne lepiej stracić dorobek życia w powodzi? Tak, wiem, nikt nie zakłada, że powódź nadejdzie. Dlatego są fachowcy, którzy wiedzą, że kiedyś się wydarzy i wiedzą, jakie rozwiązanie zastosować.
Oj, daj spokój. O ubezpieczeniu było niejako przy okazji.
Ale skoro poruszasz nutę wartości sentymentalnej - to śmiem zauważyć że żywioł ma gdzieś, czy pożera nowy budynek w którym nikt jeszcze nie mieszkał, czy klimatyczny dom z historią zamieszkały od pokoleń.
A co w nich złego? Co Cię zniechęciło? To, że widząc, jak wielki żywioł niszczy wielką część kraju, jego infrastrukturę i zabytki, zabiera jednym dach nad głową a innym niszczy dorobek życia, zastanawiamy się, co możnaby zrobić - w przyszłości, żeby - w przyszłości - te straty zminimalizować? Nikogo nie oceniamy, nikogo nie krytykujemy.
Co się stało, to się nie odstanie. Ten się nie myli, kto nic nie robi.
Trzeba pomóc. Oczywiście. Ale co dalej? Za ile lat nadejdzie kolejna Wielka Woda? Za 10 lat, czy może za rok? I znowu zniszczy tyle, co teraz, czy może jeszcze więcej?
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Tess zgadzam się z Twoja oceną wpisu Ani.
Nikt tu nie krytykuje tylko współczuje. Przecież nie będziemy pisać o tym ile kto przelał pieniędzy na podawane konta. Po prostu uczymy się i wyciągamy wnioski „głośno” wypowiadając przemyślenia ale nie w celu nagany tylko tak jakby dla własnego uspokojenia
Pamiętam powódź z 1997r. Wtedy też były takie dyskusje wszędzie. Mieli budować te wały powodziowe ale ludzie się nie zgodzili. No przykre to. Trudno się wypowiadać czy to dobra decyzja czy zła bo nie znamy tych ludzi. Budując wały wielu potraciłoby swoje pola i domy na rzecz tychże wałów. Może to dla nich więcej niż zalanie przez wody.
Nie będę tego oceniać.
Jakieś efekty są bo z tego co wypowiadają się ludzie w telewizji pomimo iż wody było/jest więcej niż w 97 to straty są mniejsze. Czyli jakieś wnioski wyciągnęli z lat poprzednich.
Nawigatorka - Asia codziennie wkleja filmiki z Kłodzka i to jak odbudowują szkołę. Przykro patrzeć ale widać siłę walki i to jak się jednoczą ludzie. Sprawnie im to idzie.
Co do pomagania innym to chyba moje serducho jest bardzo pojemne i pomimo iż dawno powinno się zablokować bo życie dało ostro w kość i nie raz moja życzliwość została wykorzystana i obrzucona błotem to nadal czuję potrzebę pomagania. I nie liczę na odwzajemnienie ale nie raz już się przekonałam że karma wraca.
To bardzo kochane, co piszesz i to nie tak, że zamykam się na pomaganie czy życzliwość wobec innych.
Przekładając trochę na najbliższe podwórko - jak sąsiadowi wiele razy w jakiś tam sposób pomagałam, a przy pierwszej prośbie o pomoc z jego strony tej wzajemności nie ma, to kolejny raz mniej ochoczo oferuję swoją, nie z zawiścią, tylko ze smutkiem. To nie odwet, tylko jakoś tak ręce opadają. Wiadomo, że gdyby to było coś poważnego, a nie zwykła przysługa, to nie odmówię, no ale …
Mam nadzieję, że udało mi się opisać moje uczucia
Każdy punkt widzenia przedstawiony w Waszych i moich wpisach ma swoje podstawy lepsze lub gorsze. Wszystkimi kierują ogromne emocje związane z zaistniałą sytuacją, a wynika to zwyczajnie z chęci rozwiązania lub zminimalizowania skutków takich zjawisk w przyszłości i wsparcia osób dotkniętych żywiołem. Każdy ma po trochę racji, ale niestety w znikomym stopniu te nasze dywagacje będą miały wpływ na to jakie decyzje obecne i przyszłe Władze podejmą.
A podejmują je w tej chwili również pod ogromną presją odpowiedzialności jaka na Nich ciąży. Pamiętamy co się działo w 97 roku we Wrocławiu. Jak się ma do Tego wpis Irenki, że dostają po 10 worków na posesję.... nic się nie zmieniło. Dla porównania mnie strażacy dali worków ile chciałam i potrzebowałam. Piasek miałam swój więc nie wołałam o niego bo wiedziałam, że gdzie indziej jest bardziej potrzebny, ale do sąsiadki przywieźli worki już napełnione piaskiem bo była taka potrzeba. I jak tak patrzę w tv co się dzieje to widzę jak się ludzie jednoczą w walce z żywiołem. Każdy walczy na poziomie na jakim może zrobić cokolwiek by sytuacja nie była tak dramatycznie zła. Czasem błędna decyzja jednej osoby może zniweczyć wszystko. Oby takich decyzji nie było tym razem.
Cieszę się, bo Ania chyba w dużych emocjach te dywagacje czytała, stąd ta Jej ocena.
Te filmiki to pewnie na Insta? Bo ja bardziej fejsbukowa. Mam konto, ale nie używam.
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Sylwia, czy wobec obecnej sytuacji u Ciebie, kamasje aktualne?
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.