Moje hortensje Incrediball w tym roku po raz pierwszy zakwitły. I ogromnie cieszą moje oko!

Są! Kwitną! Rosną! Wabią motyle i pszczoły! Jest super! Powiem tak - wyglądały super dopóki nie przyszła ta nieszczęsna wichura - tak, ta sama, co mi połamała większość kwiatków (moje biedne ostróżki, floksy) i wyrwała kratkę z powojnikiem. Po wichurze hortki jak jeden mąż się pokładły. A miały podobno mieć super łodygi, wcale nie jak Anabelle i miały się nie kłaść! Miały, miały, ale to olały. Wbiłam na szybko byle paliki i je podwiązałam jako-tako, ale to okropna prowizorka. Muszę się rozejrzeć za jakimś rozwiązaniem docelowym, bo wygląda na to, że to leżenie może jednak wejść im w nawyk.
Dzisiejszy i wczorajszy upał męczy nie tylko ludzi, ale rośliny też.
Przyznam się szczerze, że wczoraj i dziś pół dnia moczyłam z Dzieciem i Panem Mężem tyłek w baseniku ogrodowym. Jak lato to lato, trzeba korzystać!
Miłego wieczoru!