Dzisiaj nie dość, że śniegu pod stopą sporo, to jeszcze mróz się zrobił prawie siarczysty (zważywszy na ocieplenie klimatu). Lata temu siarczyście się robiło dopiero w okolicach -20, a teraz człowiek popada w osłupienie przy -10. Oby do wiosny. Paluszki już mnie swędzą, robót ziemnych spragniona jestem okrutnie.
W ramach ukojenia duszy, czytam u Gabrieli o pięknych różach i szukam dla nich miejsca w ogrodzie.
A dzisiaj w ogrodzie iskrzyło, bo niebo bezchmurne i słoneczko świeciło całą swoją styczniową mocą.Stołówka czeka na chętne ptaszki. Kosy buszowały wśród czerwonych kuleczek irgi, a kłosek liatry pięknie się prezentował w zimowej odsłonie.