Szałwie Caradonna mateczne podrosły, a córeczki siewki mają o dziwo zaczątki pączków i ciemne łodygi. W celu odniesienia zamiast popularnego banana, monety czy pudełka po zapałkach do porównania wielkości użyłam 6-cio kilogramowego kota.
Dziś rano słupy dostały drugą finalną warstwę farby. Zostało poczytać i zakupić elementy do montażu. Muszę obliczyć ile mniej więcej cementu kupić itd. Szare posłużą jako podpora pod dodatkową fotowoltaikę, bo doszło nam kilka urządzeń na prąd i zwiększyło się zapotrzebowanie.
Selery siane 15 lutego. Mimo, że względnie ładne są to idealne selery widziałam takie siane dopiero 15 marca. O wiele bardziej krępe, tyle samo liści co u mnie, a niższe. Za rok nie będę się tak spieszyć.
Dostałam też kilka selerów sianych troszkę wcześniej niż moje od Agapant i po jakimś czasie wyrównały się z moimi, a początkowo znacznie się różniły.
Od wczoraj obsypujemy basen. Mordercza robota. Niestety nie znalazł się chętny do pomocy, więc robimy we trójkę (ja, Małż i córka).
Policzyłam, że wczoraj przerzuciłam 2 tony suchego betonu i zrobiłam 2km z taczką (bicek rośnie). Oczywiście na jutro mamy umówioną fizjoterapeutkę.
Z amsonią może być tak jak z kuklikami. Kilka razy dziewczyny żaliły się, że zakupione przez nie sadzonki nie bardzo przypominają moją. Swoją kupowałam bez nazwy odmianowej, a w sprzedaży są też odmiany amsonii nadreńskiej Blue Ice i Storm Cloud. Ta pierwsza jest niska, ta druga wysokością, kwieciem i kształtem liści przypomina moją.
Aktualności z warzywnika.
Wczoraj sadziłam do gruntu pomidory. Było dość ciepło i wiele z nich zaliczyło omdlenie. Po nocy wszystkie krzaczki ładnie wróciły do pionu. Zostały mi w skrzynkach pomidory, kyóre będę uprawiać w donicach. Może dzisiaj zmobilizuję się do wsadzenia. Nastawiłam już dwa wiadra z łodygami pokrzyw. Jeśli będzie ciepło, to gnojówka zrobi się za jakieś 10 dni. Po rozcieńczeniu będzie ją można zastosować w warzywniku. Zasilam nią też róże i hortensje.
Kukliki (zwyklaki) poznałam dzięki blokowej sąsiadce. Przywiozła je z jakiegoś roślinnego majowego jarmarku. Było ich ledwie kilka, sadzonych osobno, ale zachwyciły mnie swoją subtelnością. Kiedy się przeprowadzałam, to uszczknęłam sobie kilka sadzonek z kępy.
Tu na forum dowiedziałam się, że wymyślono odmianowe kukliki. Kupiłam ze trzy odmiany, ale tylko jedna się spisała. Rośnie dosyć wysoko i kwitnie sporo później.
Lubię swój front. Kiedy wracam do domu, to jego widok zawsze mnie cieszy. Po wycięciu jałowców nic mi już tam nie przeszkadza.