Witam - prawie że natychmiast po zarejestrowaniu się.
Forum zainteresowało mnie "od pierwszego wejrzenia". Mam nadzieję znaleźć tu wirtualnych przyjaciół i ucieszyć oczy pięknymi zdjęciami.
Ogrodowiskowanie jest u nas w rodzinie cechą genetyczną. Od pierwszego roku życia wzrastałam na działce dziadka, potem działkę posiadali rodzice, następnie miałam działkę własną (kość niezgody w rodzinie - mąż przekonywał się do niej kilka lat). Potem wyprowadziliśmy się z blokowiska na wieś i moje ogrodnicze aspiracje mogły się realizować. A kilka tygodni temu dowiedziałam się, że działkę "do remontu"

w środku miasta Wrocławia nabył mój syn...
Mój przydomowy ogród nazwałam Sielankowo. Mieści się on dalekich przedmieściach Zielonej Góry, ma w całości 1700 m2, jest już dość stary, tak jak i jego właścicielka. Mieszkam tu od 13 lat. Włożyłam w w niego mnóstwo pracy, która w znacznym stopniu poszła na marne, bo przyroda jest bezlitosna i wymaga bezwzględnej wierności. Każde zwolnienie tempa pracy kończy się tym, że zaniedbania się sumują, nakładają i ... straszą. Rozrastające się drzewa dają dużo cienia i wymuszają zmianę nasadzeń.
Moim dążeniem jest uporządkowanie i uproszczenie zagospodarowania przestrzeni i dostosowanie mojego ogrodu do moich malejących sił. Minął juz mój zapał do tworzenia "ogrodu botanicznego". Chciałabym wykorzystać to co jest, chciałabym, by otoczenie domu było estetyczne, ciekawe, ale przede wszystkim łatwe w ogarnięciu.
Nie mogę jakoś oderwać się też od corocznego urządzania warzywnika. Mogę cały rok nie jeść pomidorów, ale przez dwa miesiące koniecznie muszę mieć własne. Lubię fasolkę i szpinak nowozelandzki, nie mam sumienia, by wyzbyć się pięknych truskawek, muszę mieć pod ręką trochę ziół i przypraw.
Bardzo chętnie wysłucham rad i przyjmę krytykę.
Pozdrawiam forumowiczów.