Dzisiaj dzień odgruzowywania wnętrz. Taki wypada raz na dwa tygodnie. Gdyby nie czworonogi, które na łapkach znoszą tony błota, to można by robić to jeszcze rzadziej. Moja dusza cierpi, bo za oknem pogoda, którą można by wykorzystać do działań.

Szykuję się do wykopków takich egzemplarzy
Aparat wrócił już w moje łapki, więc można było zrobić sesję zdjęciową.
Przebiśniegi wciąż w tym samym stadium skulonego pąka.
Ranniki takoż. Wszystko wskazuje na to, że dokonały samosiewu i za rok będzie ich więcej.
Magnolia wciąż w futerku. Oby podczas kwitnienia obyło się bez przymrozków. To Stellata. Kwitnie już w kwietniu i zawsze jest ryzyko ich wystąpienia.