Mając na względzie fakt, że forum to jest odwiedzane zarówno przez ogrodowych profesjonalistów, jak i doświadczonych pasjonatów ogrodów, bardzo proszę o pomoc w sprawie pięknych i popularnych na O. żurawek.
Zdjęcia, które za moment pokażę mogłabym niestety nazwać "sekcja zwłok"
Ale do rzeczy: na wiosnę moje żurawki wręcz mnie zachwyciły. Zrobiły się z nich gigantyczne krzaki, bardzo obficie obsypane kwitnącymi wiechami. Oczywiście byłam szczęśliwa!! Za jakiś czas zaczęło się z nimi dziać coś dziwnego, liście zaczęły podsychać, krzaczek marniał i rozłamywał się na boki. Myślałam - opuchlaki!! Porozrywałam więc krzaczek na sadzonki, nawet byłam zadowolona, bo mi wyszło ponad 20 dorodnych sadzonek z jednego krzaczka.
Trochę mnie zastanowiła "budowa" tego rozerwanego krzaczka, ale to moje pierwsze żurawki, więc nie wiedziałam do końca co jest prawidłowością a co patogenem

Otóż krzaczek dziwnie się "wyciągnął" do góry, na takich grubych, twardych, palowych "łodygach". Ale nic, poodcinałam i powsadzałam młode roślinki. Było to jakieś 4 m-ce temu!! Od tego czasu rośliny stały cały czas w doniczkach, wprawdzie nie zamierały, ale też nie przyrosły ani grama. Dziś wyciągnęłam z doniczki pierwszą z nich. Co się okazało - gruba palowa "łodyga" zaczęła butwieć, zabijając stopniowo roślinkę. Nie urósł ani jeden korzeń. Zero życia - tylko wegetacja. Po kolei wyciągnęłam wszystkie, wyglądają strasznie

Wszystkie wyrzuciłam do śmietnika
Pytanie: co to jest, dlaczego tak jest, i co robić by cieszyć się piękną żurawką a nie płakać nad pół-zdrewniałym/pół-spróchniałym nie wiadomo czym.


Z góry dziękuję za pomoc!!