Wymyśliłaś dla niej cudowne miejce. Nigdy takiej stellaty na nozce nie wiedzialam! Po przekwitnięciu ma pikne drobne ciemnozielone liście, więc jej korona będzie dalej zachywcać nad stawem.
Moja już przekiwta...
Jesteście niesamowici, bardzo Wam wszystkim dziękuję za taką burzę mózgów.
Każdą sugestię biorę mocno pod analizę i niebawem trzeba by podjąć decyzję, mam nadzieję tę właściwą.
Teraz priorytet mają prace ogrodowe, jak się z tym uporam, to przyjdzie czas na malowanie.
Teraz skromnie cebulkowo:
ale numer! Miałam chwilę przerwy a tu takie postępy - nowy wątek i to tak zaawansowany! Gratuluję i działaj tak dalej Kondziu, masz cudowny ogród i mam nadzieję, że już więcej wiary w siebie i swoje możliwości Pozdrawiam ciepło
dla Ciebie -spóźnione trochę- kwiatki
Madżen dziś awantura.. lekko przycięłam i powiedziałam, że nie przenosimy...
Faktem jest, że w tej części ogrodu mi takie regularne kształty nie pasują.. ale przycięłam
Przed cieciem.. bo po już nie fociłam.. dziś lałam nicienie...... wielką paczkę... czyli 100 konewek 10l wody do nalania i rozniesienia po ogrodzie.. to była walka z czasem... kręgosłupa nie czuję, mam zakwasy już dziś... najoszczędniej licząc... nabiłam ponad 6 km i rozlałam metr sześcienny wody...czyli tonę...... na pohybel opuchlakom.... lałam zarażone i potencjalne przysmaki... masakra.. ścieżki w trawniku wydeptałam. Ale paczka po otwarciu musiała być zużyta... kosmos..
Łukaszu zaimponowałeś mi tymi bukszpanami i wyjazdem do Wrocławia...
U mnie szykuje się też wyjazd do Wrocławia (a właściwie bardziej pod Wrocław) ale na wesele do kuzynki. Pobieżnie przeczytałam twoje wpisy z wyjazdu na Wrocław i nie wiem czy to była kwestia finansowa tzn ceny bukszpanów czy inny argument że akurat tam? Tak mnie jednak tym zainteresowałeś, że nie wiem czy z wesela też nie wrócę z bukszpanami...
Trochę się rozrastają, ale w sumie nie są trudne do opanowania - zważywszy, że je ciągle przesadzam. Bardzo łatwo się przyjmują i są głupotoodporne. Najpiękniej wyglądają w szerokim łanie, więc na obrzeża pewnie się nie nadają - chociaż w tym roku probuję ich właśnie na obrzeżach
Ja mam takie, najzwyklejsze: fotka z zeszłego roku, W tym roku są już w innym miejscu, pstryknę Ci jutro fotkę jak wyglądają po zimie
Gdzieś pisałam tydzień temu... poszło na śmietnik z 30 takich odstraszaczy.... mnie odstraszyły od siebie... i pieniądze poszły w błoto... euforia kilka dni.. a potem zmasowany atak... moej nornice i krety to jakieś megalomany.... kochały ten dźwięk i wibracje.. ja już mniej.,.. A jak uwiły sobie na rabacie gniazdo.. pół metra od wibrującego odstraszacza... z którego wydarłam ponad 2 wiadra zielska które zniosły na 2 komnaty... I jak sie to powtórzyło za rok.... a ja już majątek wydalam na urządzenia i baterie.. pomijam rozstrój nerwowy od tych wibracji.. .. to sukcesywnie zaczęłam likwidować.. nabijanie kasy dla producentów gadżetów.... 'na odchudzanie".. tak samo skuteczne.. na odchudzanie skuteczniejsze, bo jak sie kasę wyda to nie ma za co kupić żarełka..
Ojej ale się napracowałaś... Wiem coś o tym, miałam przyjemność tak pracować jesienią Ale to nic w porównaniu z zadowoleniem, prawda Jak już się zabiera ostatnie resztki darni...cudowne uczucie
Efekt u Ciebie super !
Agatko czy pod tujami leży nawóz? Jeśli tak, to wymieszaj go z ziemią takim pazurkami, wówczas szybciej się rozpuści
Do trzech razy sztuka już było.... no to kicha... ja lubię rośliny które są pierwsze... długa zima daje w kość.. wiec te pierwsze sa najlepsze... w tym i magnolie..
I ciemiernik.. chyba ostatni jego pokaz.. bo ile można.. teraz zacznie sie festiwal kwiatów.... bo maj (w tym roku przyspieszony) to już szaleństwo.. i nie wiadomo co pokazywać.
I zboczenie.. tyle mam ciemierników.. a i tak kupiłam na ryneczku kolejny..