Dzisiaj rano po odsłonięciu okien poczułam się omalże jak Kubuś Puchatek.

"Przyszła mu nagle do głowy nowa mruczanka, która mu się wydała Dobrą Mruczanką, taką, którą się mruczy ku Pokrzepieniu Serc."
A potem, kiedy tak przyszło mi wykonać rundki do karmnika, do warzywnika i do drewutni w głowie zaczynała brzmieć słynna mruczanka.
"Im bardziej pada śnieg,
Bim-bom
Im bardziej prószy śnieg,
Bim-bom
Tym bardziej sypie śnieg
Bim-bom
Jak biały puch z poduszki.
I nie wie zwierz ni człek,
Bim-bom
Choć żyłby cały wiek,
Bim-bom
Kiedy tak pada śnieg,
Bim-bom
Jak marzną mi paluszki."
Szybko zrobiłam dokumentację zdjęciową tego pierwszego śniegu i wróciłam galopem do domu, do piecokominka i gorącej herbatki, do obserwacji ptaszków w karmnikach.