Update:
Największy konar, który się całkiem położył na ziemi jakoś się odratował - rośnie dalej, liście na początku troszkę przyschły, ale się szybko odbiły. "Średni" konar(na zdjęciu to ten mniejszy z tych dwóch złapanych najwyższą opaską) niestety usechł do końca, więc jego musiałem obciąć. Zdjęcie jest sprzed dwóch tygodni, więc na nim jeszcze był lekko żywy.
Moje rozwiązanie było pochodną od propozycji Pani Sylwii(za którą dziękuję, rzecz jasna) - umocowałem wszystko na metalowe opaski zaciskowe i zewnętrzne strony posmarowałem maścią ogrodniczą.
Jeśli kogoś interesuje dalszy rozwój sytuacji to w weekend mogę wrzucić zdjęcie jak to wygląda po 3 tygodniach od złamania.
Tak czy inaczej - byłem bardzo bliski poddania się i wykopania całego judaszowca, ale na szczęście jakimś cudem przeżył i bardzo mnie to cieszy!