Po przenosinach drzewek każde z nas rozpierzchło się w odrębne zakamarki ogrodu. Ja udałam się na przedpłocie, żeby zawalczyć z nową mini rabatką- pamiętacie, jak odgrażałam się jesienią, że mus coś z tym miejscem zrobić, bo słaba to wizytówka? Ten mój wewnętrzny imperatyw przeobraził się w takie oto nasadzenia (tutaj jeszcze nie gotowe). Ten mikro patyczek na środku, to brzoza
Shiloh Splash. Po lewej przesadzona chojna, po prawej thuja Danica, na środku 3 gaury (nie jestem pewna, czy przeżyły zimę, najwyżej wymienię na szałwię omączoną, której całe przedszkole rośnie już na parapecie w kuchni

) - poza brzozą wszystkie roślinki z zasobów własnych
Kolejne miejsce: Wcześniej rosło tu tylko 5 tulipanów
Purissima Blonde, jednakże Sabcia skutecznie mi jednego zdekapitowała, przebiegając sobie po nim jakby nigdy nic. Dzięki temu nastąpiło cudowne rozmnożenie, przeniosłam tu 8 tulipanów
Esperanto z warzywnika i zrobiłam kolejne zasieki..
Tymczasem Szym zakończył swoje dzieło sztuki nowoczesnej zwane "Mauzer z Konopii". Już mnie zęby nie bolą, jak na niego patrzę, a Was?