A u nas to trochę jest taka atmosfera jak na wsi. Zresztą nawet osoby, które do nas przyjeżdżają pierwszy raz, to zawsze twierdzą, że u nas czują się jak na wsi, choć ani zwierząt ani pola nie ma w pobliżu, tylko las. W zeszłym roku, przy tylnym wyjściu z domu M. robił bruk z kamienia polnego (kamienie własnoręcznie do domu znosiłam

), to sąsiad przychodził piwem i dobrym słowem wesprzeć, a ja się wkurzałam, bo tempo pracy spadało. A sąsiad, który z drugiej strony mieszka i nie mógł od siebie dojrzeć co my robimy, to po prostu przyszedł i wprost powiedział, że nie widzi, a jest ciekawy. Obydwie rodziny z naszych boków są dwupokoleniowe. Mieszkają rodzice (ojciec) i ich dzieci, w naszym wieku i naprawdę super się dogadujemy. Razem wyjeżdżamy na wakacje, grillujemy, spędzamy Sylwestra. No i jak się mam od nich odizolować? Nie da się, bo i tak przylezą

A z kolei z tyłu, tylko nie bezpośrednio za nami, mieszka Stasiu, trochę starszy, bo już wnuki ma, zapalony motocyklista. No jak mi M. się jesienią zebrał, żeby warzywniak skopać, to tydzień czasu kopał, bo ze Stasiem wspólny język znaleźli i przez płot przełaził, żeby Stasia motory obejrzeć. A że Stasiu gadać lubi, to czasem strach na dwór wyjść, bo wraca się po 2 godzinach i nic nie zrobione