Ja także robiłam z niej parasol. Cięłam równo od dołu na pewnej wysokości. Jednak coroczne brzydkie liście strasznie mnie denerwowały i ciągłe przyglądanie się i opryskiwanie,. Zdarzało się, że jesienią skubałam całe drzewo z liści zanim same opadły, żeby było ładniej. Gołe gałązki dużo lepiej już wyglądały. W tym roku mieliśmy konserwację u klienta i także wierzba wyglądała podobnie. Stwierdziłam, że nie będę jej projektować zupełnie.
Wolę chociażby trzmielinę na pniu, jest zimozielona i bezproblemowa.
Nie taka bezproblemowa u mnie wymarza, robiłam kilka prób.
Mam wyhodowane z pestki cytryny drzewko, ma około 15 la,t wysokość około 1 m -1,2 m. Jest ozdobą balkonu.
Co zrobić aby miało owoce?
Drzewko cytrusowe wyhodowane z pestki może dopiero po wielu latach wytworzyć owoce. Sadzonkowane mają szybko, nawet za rok.
Trzeba po prostu czekać i dać drzewku dobre warunki, słońce, ciepło przede wszystkim.
Nie zgodzę się, że trzmielina (mam na mysli Euonymus fortunei "Emerald'n Gold, f. pienna) nie pasuje do lawendy. Przypomina śródziemnomorskie rośliny zimozielone. Ma żólte liście, które doskonale kontrastują z niebieskością lawendy. Cały szkopuł polega, żeby nie mieszać gatunków na jednej rabacie. Coś dominuje, a jeden gatunek na dole uzupełnia.
Sosny zupełnie odradzam, gubią stare igły w środku, takie pienne drzewko kosodrzewinowe nie będzie zbyŧ długowieczne.
Ja mam bluszcz bokiem do południa, może nie zdać egzaminu w skwarze, ale jeśli będzie dobrze podlewany, będzie miał tylko mniejsze liście. Na pergoli, jak go narośnie, będzie się sam cieniował, bo pędy będą się nakładały. Posadź jakieś drzewo, ale bluszcz nie jest zaklepany tylko do cienia.
Lawendę możesz posadzić dalej od horytensji, ale mogą być. Hortensje w [pierwszym roku po posadzeniu jesli są upały, mogą nieco gorzej mieć, potem jak się zakorzenią, będą rosły dobrze. Teraz je dobrze podlewaj.
Na tę piekną pergolę posadź bluszcz w połączeniu z pnącymi, wysokimi różami. .
Danusiu, minęłyśmy się Mówisz bluszcz, ale to wybitnie ciepła, słoneczna wystawa a mnie się bluszcz zawsze kojarzył z miejscami zacienionymi. Czyżby były odmiany lubiące gorąco i słońce?