Ogród nie tylko bukszpanowy - część I
16:43, 11 sie 2011
Ale faktycznie zrobiło się chemicznie. 
Czy to moja wina, że akurat lubię bukszpany i że taki rok na nie przyszedł straszny? Przecież nie szaleję z tą chemią przez cały rok, a chemia teraz też nie jest aż taka trująca jak kiedyś, wiele preparatów zdjęto z półek. Zaczełam teraz, róże wytrzymują, a bukszpany nie
Ale kaczory ratować muszę, nie wyobrażam sobie zostawić ich na pastwę losu. Pryskam wieczorem, przecież nie częściej niż raz w tygodniu. Muszę powstrzymać chorobę.
A człowiek gdy jest chory, po co bierze lekarstwa, też właściwie powinien zdać się na przyrodę i albo przeżyje, albo nie? No tak sobie myślę, usprawiedliwiając własne działania, zagubiona nieco w tej przyrodzie i pszczołach.
Nie wiem, co robić
Nadmienię, że przez 36 lat ogrodnictwa praktycznego nauczyłam się dosyć pokory i szanuje przyrodę i jej prawa, ale chyba mam też prawo mieć taki ogród, jaki lubię. Muszę walczyć.

Czy to moja wina, że akurat lubię bukszpany i że taki rok na nie przyszedł straszny? Przecież nie szaleję z tą chemią przez cały rok, a chemia teraz też nie jest aż taka trująca jak kiedyś, wiele preparatów zdjęto z półek. Zaczełam teraz, róże wytrzymują, a bukszpany nie

Ale kaczory ratować muszę, nie wyobrażam sobie zostawić ich na pastwę losu. Pryskam wieczorem, przecież nie częściej niż raz w tygodniu. Muszę powstrzymać chorobę.
A człowiek gdy jest chory, po co bierze lekarstwa, też właściwie powinien zdać się na przyrodę i albo przeżyje, albo nie? No tak sobie myślę, usprawiedliwiając własne działania, zagubiona nieco w tej przyrodzie i pszczołach.


Nadmienię, że przez 36 lat ogrodnictwa praktycznego nauczyłam się dosyć pokory i szanuje przyrodę i jej prawa, ale chyba mam też prawo mieć taki ogród, jaki lubię. Muszę walczyć.