Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Ogród nie tylko bukszpanowy - część I

Pokaż wątki Pokaż posty

Ogród nie tylko bukszpanowy - część I

anula_wn 23:24, 10 sie 2011


Dołączył: 08 cze 2011
Posty: 7829
Danusiu, uściski pięćsetkowe !


ja wczoraj też opryskałam w zasadzie wszystko, nie tylko bukszpany! okropny ten deszcz ;/
ale od poniedziałku ma być już ładnie!
____________________
anula mój mały raj na ziemi
zielony_punkt 23:26, 10 sie 2011

Dołączył: 16 cze 2011
Posty: 6
na mech i wątrobowce tylko MOGETON jest najlepszy !!! 150 g/10 l h2o na 100 m2, może pomóc też ewentualnie chelat żelaza ale jest słabszy. Mogeton jest chemiczny.

deszcze są niemiłosierne, ja walczę z szarą panną (tak naywam szarą pleśń) na lawendzie. Oprysków już było kilka. Askochytoza i inne plamistości masowo na floksach, rozwarach i nachyłkach. Załamka, więc niestety wiem co czuje Danusia....tym bardziej, że kaczory i inne stwory bukszpanowe tak długo wyprowadzane.

Martek 23:28, 10 sie 2011


Dołączył: 03 paź 2010
Posty: 12046
anula_wn napisał(a)
Danusiu, uściski pięćsetkowe !


ja wczoraj też opryskałam w zasadzie wszystko, nie tylko bukszpany! okropny ten deszcz ;/
ale od poniedziałku ma być już ładnie!

Śliczna ta róża
____________________
Pozdrawiam Martek :) Kolorowe-rabaty - Wizytówka - Kolorowe rabaty
anula_wn 23:43, 10 sie 2011


Dołączył: 08 cze 2011
Posty: 7829
a dziękuję Martek, dziękuję
kupiłam sobie na urodzinki, First Lady, jakby co....
____________________
anula mój mały raj na ziemi
Pszczelarnia 07:36, 11 sie 2011


Dołączył: 04 maj 2011
Posty: 29256
Danuś, głowa do góry. Będzie dobrze.
____________________
Ewa Pszczelarnia. Wizytówka
Domi 09:05, 11 sie 2011


Dołączył: 11 mar 2011
Posty: 2438
gardenarium napisał(a)
Kochani wczoraj i dziś walczyliśmy w moim ogrodzie z askochytozą - chorobą bukszpanów.
Polegało to na otrzepaniu suchych liści, podcięciu i opryskaniu Rovralem i podlaniu Topsinem. Jest to dla mnie bardzo bolesne, bo kaczory także poddały się

To straszne aż mi ciężko o tym mówić


U mnie to samo na Śląsku: podlewam Topsinem już wszystko, co ma liście, bo chorują berberysy, młode bukszpany, nawet hortensje dostały plam w dolnych partiach. U mnie tragedia z klonem palmowym: kupiłam duży, piękny okaz, rósł cudnie 3 lata i kilka tygodni temu ujawniła się....werticilioza. A tu cały czas deszcz go zalewa, a że ziemia gliniasta to stoi w wodzie. Grzyby mnoźą się na potęgę. Nawet kora do ściółkowania rodzi mi grzyby z kapeluszami wielkości męskiej dłoni. Jestem załamana, ale walczę dalej.
____________________
Dominika - Ogród Dominiki
badara 09:42, 11 sie 2011


Dołączył: 04 lut 2011
Posty: 1347
Jak się tak dobrze zastanowić ,to my,miłośnicy przyrody przecież ,walczymy z tą przyrodą ,po prostu chcemy wykreować wszystko wokół siebie według własnego wyobrażenia,a przecież te wszystkie mchy ,grzyby i inne ,to przyroda własnie ,zwalczamy wszystko,co nam się nie podoba,czasami używajac broni ciężkiego kalibru.
Takie są moje przemyślenia dzisiejszego ranka, zastanawiam sie też czy mamy szanse na całkowite zwyciestwo uzbrojeni w tę całą chemię,bo zawsze bedą albo opady albo upały albo jeszcze inne zjawiska niezależne od człowieka,chwast wszędzie się wciśnie,kret zamieszka pod trawnikiem,zarodniki grzybow tylko czekają na dogodny moment.
____________________
Cały rok w ogrodzie zapraszam http://www.zkwiatkanakwiatek.blogspot.com/
jotka 09:59, 11 sie 2011


Dołączył: 22 lis 2010
Posty: 11868
badara napisał(a)
Jak się tak dobrze zastanowić ,to my,miłośnicy przyrody przecież ,walczymy z tą przyrodą ,po prostu chcemy wykreować wszystko wokół siebie według własnego wyobrażenia,a przecież te wszystkie mchy ,grzyby i inne ,to przyroda własnie ,zwalczamy wszystko,co nam się nie podoba,czasami używajac broni ciężkiego kalibru.
Takie są moje przemyślenia dzisiejszego ranka, zastanawiam sie też czy mamy szanse na całkowite zwyciestwo uzbrojeni w tę całą chemię,bo zawsze bedą albo opady albo upały albo jeszcze inne zjawiska niezależne od człowieka,chwast wszędzie się wciśnie,kret zamieszka pod trawnikiem,zarodniki grzybow tylko czekają na dogodny moment.


Zgadzam się z Tobą Łucjo
Przyroda broni się jak może ....ale ...
____________________
Jola - pamiętajcie o ogrodach ... ogrodoweimpresjejolki +++ zapraszam na balkon +++ wizytówka-ogrodoweimpresjejolki http://www.ogrodowisko.pl/watek/3535-u-jotki-z-kasia-bawarska-plotki[url]
Domi 10:17, 11 sie 2011


Dołączył: 11 mar 2011
Posty: 2438
badara napisał(a)
Jak się tak dobrze zastanowić ,to my,miłośnicy przyrody przecież ,walczymy z tą przyrodą ,po prostu chcemy wykreować wszystko wokół siebie według własnego wyobrażenia,a przecież te wszystkie mchy ,grzyby i inne ,to przyroda własnie ,zwalczamy wszystko,co nam się nie podoba,czasami używajac broni ciężkiego kalibru.
Takie są moje przemyślenia dzisiejszego ranka, zastanawiam sie też czy mamy szanse na całkowite zwyciestwo uzbrojeni w tę całą chemię,bo zawsze bedą albo opady albo upały albo jeszcze inne zjawiska niezależne od człowieka,chwast wszędzie się wciśnie,kret zamieszka pod trawnikiem,zarodniki grzybow tylko czekają na dogodny moment.


Tak to jest, że jak wydało się mnóstwo pieniędzy na rośliny, poświęca ich pielęgnacji cały wolny czas, chucha na nie i dmucha, zrobi się wszystko, żeby je ratować. Nie chodzi o podporządkowanie przyrody, dostosowanie jej do naszej woli, ale o ratowanie cennych dla nas rzeczy. Gdybyśmy mieli żyć w pełnej zgodzie z naturą, medycyna nie byłaby potrzebna: ot człowiek zachorował, widocznie ma słaby organizm. Trudno niech choruje, a może i niech umrze. Jak ma wyzdrowieć, to wyzdrowieje itd. Każdy jednak robi wszystko, co w jego mocy, by choroby pokonać. Ale przyroda jest silniejsza od nas. Czy ktoś znalazł dobry sposób na krety lub nornice, na AIDS, raka, werticiliozę? Nie. Jedni będą siedzieć i czekać na bieg wypadków, a inni będą próbować walczyć dostępnymi środkami (które mają jednak skutki uboczne). Trudno mi oceniać która postawa jest wyznacznikiem bycia "miłośnikiem przyrody": puszczenie choroby na żywioł (w konsekwencji ucierpią rośliny ozdobne) czy ratowanie roślin przed tą chorobą (wówczas ucierpi środowisko wodne). Żadne z tych rozwiązań nie jest idealne.
Człowiek lata na Księżyc, wie, co dzieje się na Marsie, kiedy będzie burza na Słońcu, a nie potrafi znaleźć lekarstwa na grzybka, który zatyka wiązki przewodzące w roślinach (werticilioza). Po tym można poznać kto jest tutaj górą.
____________________
Dominika - Ogród Dominiki
Pszczelarnia 10:22, 11 sie 2011


Dołączył: 04 maj 2011
Posty: 29256
Mnie stosowanie chemii w uprawach rolniczych po prostu przeraża. Przeraża też moje pszczoły.... Obserwuję to co dzień ...
____________________
Ewa Pszczelarnia. Wizytówka
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies