To nie ten, ten jest niski, a tamten to prawdopodobnie
Aster laterifolius 'Lady in Black' - coś mi się kojarzy. Jest wyższy od Prince. Wszystkich nie sposób pamiętać, a metki się gubią podczas pielenia, albo przestawiają.
Jak świeżo wsadzone i mam nazwę, to wtykam.
Ja już bym chciała się wyzwolić z tych nazw i czerpać z ogrodu wyłącznie przyjemności

Zapamiętywanie nazw jest już dla mnie udręką. Wydałam 2.500 zł na metki z Anglii- czarne, specjalne, tusz biały, zaczynałam opisywać, ale cóż, metki leżą w namiocie, bo w sumie tych nazw i tak nie sposób potem znaleźć w tym gąszczu.
Roślin są tysiące, a ja się skupiam na pielęgnacji, nie na nazwach. Czas się liczy, a opisywanie to kilka dni siedzenia, wstawania ze stołeczka, wtykania i tak w kółko

A potem i tak o d. potłuc tę robotę.