to może by tak wreszcie napisać coś tak w porządku jakimś ... bo mam w sobie emocji i obrazów na rok
drogą prowadziła nas tęcza ... to znak prawda ???

... i na ten znak się zgodzę bo potem przyczepił się do nas bocian i tu powiem nie ... za późno stary
prowadził nas też "gips" jedyny pozytek dla mnie - głos Hołka

... dla małża ... bezstresowe dotarcie do celu ... ostatnia prosta lekko zakrzywiona no ale i tak byliśmy pierwsi

...
w tempie galopującego stada czterokopytnych Anna oprowadza nas po ogrodzie ... prędkość jak dla mnie miażdżąca ale hamuje ostro przed moim absolutnym oczarowaniem ... alejką kontemplacji jak ją sobie nazwałam

... a co ? ... w domu nie mam ...

alejki ... z kontemplacją to różnie
tempo narzucone bo ciuchcia z Irenką właśnie dojeżdża a my mamy jeszcze 10 minut do dworca ... Anna załatwia to 10 w 5 i dobiegamy do drzwi idealnie na czas ...

bez orkiestry ale i tak powitanie brawurowe ... z ciuchci wysiada Irenka ... ja w roli niespodzianki ... Ania szczęśliwa

bo ma siostrę duchową ... na miejscu i niebezpieczeństwo, że pan maszynista zaszaleje i wywiezie nam Irenkę w stepy akermańskie zażegnane ... stosowne zdjęcie ma Anna ... ja nie mam nie ma czego żałować pewnie głupio wyszłam

... Irenka z reguły wygląda tak
ale to już wszyscy wiedzą
edit: edytuje bo po bokach śmieją się Marta i Marzenka ... co wszyscy wiedzą ... nawet już ja wiem

...
cdn ...