Kończy się druga dekada kwietnia. Roślinki w swoim tempie budzą się do życia. Najbardziej cieszą mnie ruszające krzewy w nieformowanym żywopłocie.
Dereń biały Sibirica, mahonia pospolita i tawuła szara.
Do kwitnienia szykuje się obiela i kalina angielska.
Cięcia były wyzwaniem, bo nie było gdzie stopy włożyć. Rośliny zostały również posadzone zbyt blisko tarasu. Jałowce zaatakowała rdza i przez lata walczyłam z galaretą a kosodrzewina zajęła dużą część trawnika. Od 3 lat, choć serce mi się kraja sukcesywnie usuwam rośliny i z chęcią pokazałabym Ogrodnikowi, który projektował i zakładał ogród do czego jestem zmuszona przez tak bliskie sadzenie + sadzenie dosłownie na płotach czy tarasie.
I tak po kolei wypadały rośliny i próbowałam robić ala bonsai etc…
Oj fajnie! Czekam na ciepełko, bo warzywniak nie zasiany.
Ogóreczki posadzone w tunelu zahamowały wzrost. Te zimne noce i niewiele cieplejsze dni nie sprzyjają tym ciepłolubom
Kwiatom jakoś łatwiej znieść te zimna.
Roślinność przez lata w moim małym ogródku „szalała” i przez pewien czas udawało się utrzymać ją w ryzach. Koncentrowałam się na cięciu roślin, tak aby ogród niejako stał w miejscu.
Wówczas wyglądało to tak: