Ja czuję się dobrze w każdym ogrodzie gdzie jest klimat, klimat dobry ogrodu, nastrój, jakaś magia - może być babciny maciupi ogródek i jest cudnie a wypasiony ogród może mnie nie powalić choć piękny.
Ten ogród nie miał, pokoi, właśnie nie było krzewów, drzewa w tle, na skraju stare , stara magnolia, czereśnia - coś podjadaliśmy -
ale miał dla mnie magię, był miękki lekki w roślinach i kolorach - za starym domem był lekko liliowy, przy nowym domu żółtawy - co do ogólnych plam,
patrzyło się na całość i wydawało się, że się widzi wszystko, a jednak jak szło się w ścieżki to co kawałek coś się odkrywało, ścieżki były wąskie bo rośliny się wykładały na ścieżki miało się ochotę włazić głębiej, zaciekawiało.
Oczywiście ogród jest inny niż te angielskie i pewnie są ogrody Pieta ciekawiej zaaranżowane - nawet na pewno - a tam wydawało mi się, że sporo się testuje - no w końcu gdzie
i to jest też niesamowite, że testuje u siebie i poszukuje stale.
Zresztą to co Piet Oudolf poszukuje jest nam chyba najbliższe. Szuka roślin zielnych atrakcyjnych cały czas czy kwitną czy nie. Dzieli nas tylko różnica klimatu ale to inna sprawa.
A wracając do początku pytania
właśnie jak usiadłam na tej ławce na końcu to tak sobie pomyślałam gdzie krzaki, gdzie róże, róże ! zaraz pomyślałam o dzikich różach
a za chwilkę myślę, trochę skromności jestem gościem
tu jest konsekwencja doboru gatunków i tego trzeba się uczyć.
Teraz już wiem ile pytań można by było zadać tam na miejscu - ale to trzeba przetrawić temat żeby złapać pewnie myśli.
Ciekawa jestem czy jeszcze inne myśli mieli moi współtowarzysze wyprawy.
Mam chwilę, wiięc odpiszę. Niby wszystko rośnie, a chciałoby się więcej.
Mój trzcinnik krótkowłosy późno zakwitł, czekałam i czekałam... no i mam wrażenie, ze mało przytył. Mało miał zielonej masy, a jednego zjadły mrówki Mój jeszcze sterczy. Miskanty Gracillimusy są piękne, a Morning light w tym roku skromniejsze. obawiam się, ze najpóźniej za 2 lata trzeba będzie je dzielić, a to ciężka robota.
Rabata na wjeździe już z grubsza się trzyma, na wiosnę trochę była odchwaszczana, ale mam jedną piękną kępę trawy w środku berberysów. Wyrwanie tego, to szaleństwo. nie ma chętnych he he. Mam pomylone 4 szt. cisów Repandens, bo rosną wściekle w górę. Nie mam w okolicy takich roślin, ale zamówiłam w necie. Aż się boję co przyjedzie.
no tak, coś za coś. My znowu męczymy się z dojazdami. Zima czy jesienią mamy wyrzuty sumienia że tak wywieźlismy siebie i dzieci, za to wiosną i latem wpadają znajomi i dzieciaki naszych dzieci i wzdychają że u nas właśnie jak na wakacjach.
Dziękuję Tess. Takie mam dążenia- żeby ten ogród był lekki i dosyć naturalny.
I nie bardzo wysiłkowy w kwestii pielęgnacji.
dziegiel litwor- miałam go 2 lata, w tym sezonie zakwitł. Jest zachwycajacy, cudny, ale u mnie się męczy, ma za sucho a my nie nadążamy z podlewaniem.
Odpuściłam go z bólem serca.
Mieszkam na ciasnym osiedlu domków jednorodzinnych. W codziennym życiu wygodne, przedszkole mam 50 metrów od domu, spożywczak podobnie, szkoła niedaleko, teściowie też (żeby szybko młodą podrzucić, albo na obiad wpaść jak nie było czasu przygotować ). No ale za to za klimatem muszę wyjechać za miasto, a Ty wychodzisz w piżamie.... mam nadzieję, że kiedyś poznam to uczucie na codzień, nie tylko na wakacjach.
A mrówek też było od cholery u mnie, młodą tak w piaskownicy pożarły, że usiedzieć nie mogła