Zdjęcie trzecie i ostatnie pokazuje zestaw roślin moich ukochanych ,bo mogą rosnać w moim umiarkowanym cieniu.Wielki Zawilec japoński i Rodgersje u Ciebie są juz takie piękne a moje jeszcze małe ale już widzę czego mam się spodziewać.
Witam wszystkich cieplutko
Oglądam wasze ogrody i oczom nie wieże że może być taki raj na ziemi .
Są tak piękne że dech zapiera z wrażenia.CUDO
Dlatego też ośmieliłam się poprosić was o pomoc chodzi o maleńki skrawek zaraz przy tarasie długość 7m szerokość 3m.
Jest to od strony zachodniej słoneczka bardzo mało,nawet trawa nie rośnie.
Wstyd mi aż pokazać zdjęcie .Naoglądałam się tych waszych przecudownych ogrodów a ja tu z takim czymś wyskakuję,ale może ktoś z was się zlituje.
Teraz aktualnie (widać na zdjęciu) jest remont budynku gospodarczego ,część roślin które tam rosły już uległy zniszczeniu reszta ledwie zipie.
Za tydzień skończą i ...no właśnie co tam zrobić.
Myślałam ,nad jakąś prostą kompozycją z iglaków może z bukszpanu coś nie wielkiego ,wysypać żwirek czy korę,ale nie wiem co ,gdzie i jak .proszę podpowiedzcie coś.
Pszczolko, te akurat nie, te zakupilam w szkolce niedaleko mnie. Tanie nie byly, ale to zanim odwazylam sie zawracac glowe Marzence. Zaraz wkleje kilka fotek to pokaze, ktore sa od Marzenki
Wykopałam wczoraj z ogródka rodziców wielką trzmielinę dwukolorową (bialo-zieloną). Mama chciała ją spisać na wygnanie, bo za wielka urosła i w tym kącie ma zaplanowane coś innego, ja chciałam zrobić sadzonki z pędów, ale znając odsetek ukorzenionych przeze mnie roślinek (oj marny) postanowiłam wziąć całość do siebie zobaczymy, czy przeżyje przeprowadzkę, dziś ją posadziłam...
popołudniu odbędzie się uroczyste i radykalne przycięcie w kulkę, z obciętych galązek zrobię te sadzoneczki, ale powtykam je od razu u gołych stóp tejgo krzaczka, może uda się ją trochę zagęścić od dołu...
jak myślicie, uda się? będzie coś z niej jeszcze? Ma z 15 lat, nigdy chyba nie była cięta...ma prawie dwa metry teraz "wzrostu"...
Trzymam kciuki, chyba się uda. Ja swoje tzrmieliny wilokrotnie nawet w środku lata przenosiłam, ale mialy nie więcej niź kilka lat....
Po pół roku czytania tego forum, a nawet czasami czynnego w nim udziału, postanowiłam założyć ten wątek. Może dlatego tak późno, że wydaje mi się taki bardzo osobisty, a ja nawet nie mam konta na Facebooku?
Czy nie macie wrażenia, że przedstawiając tu swoje ogrody, przedstawiamy część siebie, zdradzamy nasze upodobania? Myślę że tak właśnie jest. Zauważyłam tu jednak tyle wzajemnej życzliwości, uprzejmości, chęci pomocy, w końcu pasji w uprawianiu swojego „małego świata”, jakim dla wielu z nas jest ogród, że moje opory zniknęły. Danusiu, bardzo podoba mi się to forum!
Po tym przydługim wstępie, przechodzę do rzeczy. Dlaczego „ogród w budowie” i to „ nieustającej”? Bo ta nazwa najlepiej oddaje to co się z nim dzieje. Urządzamy go z moim mężem – metodą prób i błędów od ok. 10 lat. Jest to mój drugi ogród, ale i moje miejsce na ziemi, myślę że tak już zostanie i że ciągle będzie w nim coś do zrobienia, bo przecież urządzanie ogrodu nigdy się nie kończy…
Ogród jest spory, zajmuje 4, 5 tys. m2, czyli prawie pół hektara. Ma kształt prawie kwadratowy, teren jest lekko pochylony, w tej chwili znajdują się na nim jakby trzy poziomy, odgraniczone niewielkimi skarpami. Stoją na nim dwa parterowe domy – mój trochę większy i moich rodziców – trochę mniejszy, oba parterowe. Mój dom to ten sam projekt, który jest na stronach realizacji Danusi – o tutaj: http://www.gardenarium.pl/realizacje/ogrod-milosnikow-roslin , ale ogród jest zupełnie inny. Niestety, kiedy nabyliśmy działkę, nie rosło na niej absolutnie nic większego, nawet jednego krzaczka nie było, to była po prostu w połowie łąka z koniczyną, a w połowie pole uprawne, ale tak średnio uprawne, sądząc po zasobności gleby. Dlatego drzewa, które rosną u nas, nie są jeszcze duże, niestety.
Bardzo podobają mi się ogrody naturalistyczne, angielskie i dążę do zbudowania właśnie czegoś w tym stylu.
Ogrodnictwo jest moją wielką pasją od lat, kupuję i czytam mnóstwo literatury na ten temat, jeździmy co roku z moim mężem oglądać różne ogrody (założone przeze mnie wątki są na forum), a mimo to popełniłam sporo błędów typu: za gęste sadzenie i uciążliwe potem przesadzanie, złe przygotowanie ziemi pod trawniki, drzewa itp.) Gdyby nie to, mój ogród wyglądałby zapewne teraz dużo lepiej.
Pora na zdjęcia, zapraszam do mojego ogrodu, wpadajcie co jakiś czas, będzie mi miło jak coś doradzicie, ocenicie, obiecuję się dzielić nie tylko sukcesami, ale i porażkami, razem raźniej.
Na początek uchylam przed wami okno od strony tarasu, zdjęcia zrobiłam w lipcu:
Witaj Gabrysiu!Dziś znalazłam trochę czasu bo u nas od rana pada więc się cieszę,że wreszcie będę miała możliwość powoli i do woli pospacerować po Twoim ogrodzie.Widzę że mamy podobne upodobania co do roślin i stylu ogrodu więc nacieszę oczy jego pięknem.Takie rozległe rabaty były moim marzeniem na początku tworzenia przed dwudziestoma laty ale nigdy takie wielkie nie powstały.Zatrzymały sie na pewnym etapie kiedy zdałam sobie sprawę ile to pracy i wysiłku kosztuje ich pielęgnacja.Tu wyrażę wielki podziw dla Twojej pracy!Twój ogród od mojego różni się m.in.tym że ma otwartą przestrzeń pośrodku i możliwość dużego nasłonecznienia.Natomiast moj jest na planie osi.Środkowa aleja łączy kuliste placyki o różnym charakterze i zróżnicowanym nasadzeniu co nadaje mu formę parku spacerowego z wydzielonymi kącikami.Jeszcze oczywiście nie do końca nasadzonymi.Projekt od wielu lat jest w głowie i powoli są te miejsca uzupełniane więc i mój jet w nieustającej budowie. Teraz będę podziwiać aby dać upust swoim emocjom podczas spaceru.Widok z tarasu masz piękny,kocham takie wolne rozległe nieograniczone przestrzenie.
No tak...czytamy ze zrozumieniem...a rukola to jakieś chyba warzywo Przynam sie że chyba nie jadłam świadomie tego ..... Tak to jest jak na szybko sie wpada i che by ćwszędzie...a nie jest się nigdzie..
chyba nie jadłam świadomie tego ... no i sobie przypomniałam ... ... lata temu ciągle słyszłam o potrawie zwanej tajemniczo "ozorkami" ... pojęcia nie miałam co to może być ... wstydziłam się jak diabli, że nie wiem co to jest a wszyscy ciągle po jakiś uroczystościach "ozorki były i ozorki były" ... w końcu zebrałam nie wytrzymałam i obnażyłam swą niewiedzę pytając dziewczyny w pracy (po imprezie były i znowu jadły) ... no a one jakże wyjaśniająco "że ozorki to ozorki" ... więc drążę i zapytowywuje konkretnie z czego to jest ... i tu mnie zmiażdżyło "z języka ... " ... w miejsce kropek chyba krowę należy wstawić nie pamiętam ... pamiętam za to, że w tamtym dniu zrozumiałam i byłam pewna, że ja to tych ozorków nie będę jadła nigdy ... nawet jakby były najwyższym wymiarem szczęścia w gębie ... o nie ...
minęło trochę czasu ... byłam na weselu przyjaciółki ... byłam głodna bo od rana ją pilotowałam kosmetycznie ... aranżacyjnie ją i salę weselną w końcu siebie więc nic nie jadłam ... jak wszyscy uderzyli na parkiet ja złapałam talerz (nie ... nie talerzyk ) ... nałożyłam sobie tyle ile się na nim zmieściło i w spokoju konsumowałam ... w spokoju dopóki wtedy jeszcze nie małż nie wymyślił sobie, że on ze mną zatańczy ... odmówiłam bo jem ... usiadł i czeka - no cierpliwy to on był zawsze - w końcu talerz był pusty ... jeszcze nie małż grzecznościowo pyta czy może coś jeszcze zjem ... a ja na to:
"chętnie ... tylko nie ozorki bo one z jęzorów czegoś są " ...
jeszcze nie małż zbladł ... zczerwieniał ... i wstając i wolno się cofając rzekł:
Witam serdecznie u siebie
O jakiegos czasu śledzę kilka wątków na Ogrodowisku, gdzie zazwyczaj sladu nie zostawiam, ale PODZIWIAM i wzdycham...ach cudne ogrody macie..
A ja.. no cóż - jestem na poczatku drogi i pomału staram się działać cosik, aby za kilka lat mieć ten swój wymarzony..
Tymczasem potrzebuję pomocy. Może ktoś zechciałby mi pomóc w kwestii pomysłu zagospodarowanie południowo zachodniej części mojego ogródka..
W zasadzie to jakiś pomysł zrodził się w mojej głowie juz jakiś czas temu ale nie zabardzo wiem jakie mogłabym wykorzystać rośliny..
Najpierw może fotka, aby mieć pogląd na sytuację..
a tu od przecinej strony
W zwiazku z tym, że jest to południowo -zachodnia stona ogrody i nie ma żadnego cienia to latem mam po prostu patelnię
Pomyslałam, żeby posadzić tam jakieś 2-4 drzewek, aby trochę to miejsce zacienić coby mi trawa "normalnie" rosła bo mam same gołe placki. Zależy mi jednak aby te drzewka urosły max 4-5 m i miały szerokość korony ok. 2-4 m
jeśli posadziłabym 4 szt to między środkowymi chciałabym postawić ławeczkę, a przy niej posadzić bukszpany (oczywiście kulki - bo jakby inaczej ) i może cosik jeszcze ...
Chciałbym aby to wszystko zrobić w formie alejki obsypanej zwirkiem lub kruszywem dolomitowym o drobnej frakcji..
Nie mam na razie za bardzo pomysłu jak to tez pogodzić z tujkami, króre są obsypane korą (zresztą jeszcze nie do końca )
Będę wdzięczna za porady
No i oczywiście zapraszam ... mam nadzieję, że z czasem będę miała co pokazać, coby się nik u mnie nie zanudził
Źelazne drzewa ogrodowiskowe; wiśnia umbra cos tam jak ją nazywam , wiśnia pissardi lub nigra, magnolia soulangina, buk czerwony najlepiej pendula, ja polecam graby fastigata do strzyźenia lub puszczenia swobodnie, klony globulosum.
Za chwilę inni pewne teź polecą.
Ewciu, ja odpowiem, bo Marzenka w dzień się pewnie nie pojawi.
Ja brałam te bukszpany u Bogdzi. 5 dla mnie, 8 dla Anuli i 4 dla Boćka. Wszystkie chwalimy. Są wielkie, gęste. U mnie zdjęć jeszcze nie ma, ale Anula wstawiała i Bociek też. Są kopane, owinięte w jutę.
U Marzenki leżały tydzień, przeschły trochę, zniosły podróż w upale przez całą Polskę, u mnie dostały kąpiel i jeszcze poczekały na właścicielki i pięknie się pozbierały.
To są te z pola, wczoraj Marzena podawała namiary.
Marzenka mówiła u Bogdzi, że kopią cały czas, a wczoraj ktoś pisał, że już nie kopią.
dziekuję za pomoc
Na zdrówko bukszpanom
Obiecuję założyć plantację bukszpanową jak wygram w totka bukszpany i cisy będą w promocyjnych cenach dla ogrodowiska !!!!
Marzenko no to szukaj działki bo słowo się rzekło na forum Muratora wszystkie modliłyśmy się do czegokolwiek z Riviera Maison ... i latem jedna z "forumek " pomyslała o sklepie ... i ten sklep się tworzy ... dawno mnie tam nie było (wiemy czemu ) może więc sklep już otworzony ...
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za życzenia. Kupiłam roślinkę i nie wiem co to jest. Kto wie co to za roślina. Znaczy jak się nazywa? Kurcze blade nie chce się wgrać O już
Hortensja posadzona jesienią(dwa badylki!) fajnie sie rozrosła i pączki ma spore.
jestem jej ciekawa i nie będe ukrywać ,że bardzo mnie cieszy
Niecierpki musiały pokryć "placek" po wykopanych ,przemarzniętych piwoniach.
Róża.
Cóż kwiat jak kwiat. W dodatku uzbrojony.
Kolory różne, biel, róż, czerwony.
Spotyka się też róże pstre.
Albo fioletowe.
Ale najdziwniejsze jest to,
że ogrodnicy łamią głowy,
by był kolor nie purpurowy, ale niebieski.
A handlowcy im wtórują, i .....
do zwykłej wody atramentu dosypują.
Ale wśród rozmaitości kolorów, same róże
małe figurki, i dopiero w otoczeniu dam dworu,
czyli odrobiny ,,przybiórki''-
nabierają królewskiego sznytu i są już godne
naszej uwagi i zachwytu!
Wszystkim uczestnikom spotkania dorocznego w święto róży - wesołych,miłych spotkań.
No tak...czytamy ze zrozumieniem...a rukola to jakieś chyba warzywo Przynam sie że chyba nie jadłam świadomie tego ..... Tak to jest jak na szybko sie wpada i che by ćwszędzie...a nie jest się nigdzie..
skoro o rukoli mowa ... a ja będę mieć swoją niebawem ... tylko kosztem czego ? ... u mnie nic nie może być normalnie więc kosztem trawnika ... wróć ... kosztem trawniczka ... tylko aby to możliwie jasno zobrazować muszę zacząć od tego, że domek mój stanął na podzielonej uprzednio działce rodziców ... na mojej części w zasadzie mieści się domek i tyci tyci zostaje ... na części rodziców jest więcej miejsca, które tato w lwiej części zaadoptował na warzywnik ... kręcę na to noskiem ale po kryjomu bo jak inaczej ... za to na ogóreczki np nie kręcę ... lubczyk uwielbiam i rosołku bez nie zjem (nawet zimą mam posiłki w zamrażalniku ... latem mrożę pojedyncze listeczki) ...
pomiędzy warzywnikiem taty a moim domem został pas ... uzgodniliśmy, że zanim skrystalizuje się plan nasadzeń i rabat będzie to pas trawnika ... uzgodniliśmy ... no właśnie ... a tu wczoraj przychodzę z pracy ... gnam aby kanny zobaczyć bo one wzdłuż domu sobie rosną i to dosłownie w oczach i co widzę ... ha ... widzę że w domniemany trawnik jakby grządka zawinęła ... nie ... nie wierzę ... może tak się tacie skopało ... z duszą na ramieniu pytam co to toto jest ... a tatuś najspokojniej w świecie ... bardzo zadowolony "twoja rukola ... zapomniałem o niej i brakło miejsca" !!! ... no to mam rukolę ... za to trawnik będę miała jak rzeczoną rukolę już zjem ...