ha, ha
na moje też, może tak z rozpędu i moje wytłuczesz!!! a te wredne mrówki, tylko kolonie sobie powiększają, ot kapitalistki jedne
obejrzałam wszystkie dowody zieleni z ogrodu, całkiem ich sporo
a przepisy poczytałam, ze zrozumieniem i coś upichcę
Muszę popatrzeć na swoją tawwułkę,bo tam tych ,,marsjanek''nie spodziewałam się!
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
skoro o rukoli mowa ... a ja będę mieć swoją niebawem ... tylko kosztem czego ? ... u mnie nic nie może być normalnie więc kosztem trawnika ... wróć ... kosztem trawniczka ... tylko aby to możliwie jasno zobrazować muszę zacząć od tego, że domek mój stanął na podzielonej uprzednio działce rodziców ... na mojej części w zasadzie mieści się domek i tyci tyci zostaje ... na części rodziców jest więcej miejsca, które tato w lwiej części zaadoptował na warzywnik ... kręcę na to noskiem ale po kryjomu bo jak inaczej ... za to na ogóreczki np nie kręcę ... lubczyk uwielbiam i rosołku bez nie zjem (nawet zimą mam posiłki w zamrażalniku ... latem mrożę pojedyncze listeczki) ...
pomiędzy warzywnikiem taty a moim domem został pas ... uzgodniliśmy, że zanim skrystalizuje się plan nasadzeń i rabat będzie to pas trawnika ... uzgodniliśmy ... no właśnie ... a tu wczoraj przychodzę z pracy ... gnam aby kanny zobaczyć bo one wzdłuż domu sobie rosną i to dosłownie w oczach i co widzę ... ha ... widzę że w domniemany trawnik jakby grządka zawinęła ... nie ... nie wierzę ... może tak się tacie skopało ... z duszą na ramieniu pytam co to toto jest ... a tatuś najspokojniej w świecie ... bardzo zadowolony "twoja rukola ... zapomniałem o niej i brakło miejsca" !!! ... no to mam rukolę ... za to trawnik będę miała jak rzeczoną rukolę już zjem ...
No i dobrze,że znalazł Tobie na nią miejsce.To nic ,że tymczasowe.
Z moją rukolą to miałam taką historię.Jakieś15 lat temu -o Boże ,jak to dawno ,dostałam jej nasiona.Ani instrukcji,ani przepisu z czym jeść,jak sadzić.Wysiałam nasionka do szklarni,Wyrosło to,do sałaty nie podobne,listki drobne,do zbierania marudne, w smaku żadne.Koniec historii.
2 lata temu kupiłam jednak pojemnik rukoli w markecie, internet za wskazówkę i tak powstały kokardki z rukolą.Od tej pory sieję gęsto ,zrywam cały rządek ,albo ścinam, za 2-3 tygodnie sieję następny rządek,żeby było w ciągłości do użycia.
I innych zachęcam do siania.To bezproblemowe warzywo.
.
____________________
sezon 2017 u hanusisezon 2017 u Hanusi
Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon
Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
No tak...czytamy ze zrozumieniem...a rukola to jakieś chyba warzywo Przynam sie że chyba nie jadłam świadomie tego ..... Tak to jest jak na szybko sie wpada i che by ćwszędzie...a nie jest się nigdzie..
chyba nie jadłam świadomie tego ... no i sobie przypomniałam ... ... lata temu ciągle słyszłam o potrawie zwanej tajemniczo "ozorkami" ... pojęcia nie miałam co to może być ... wstydziłam się jak diabli, że nie wiem co to jest a wszyscy ciągle po jakiś uroczystościach "ozorki były i ozorki były" ... w końcu zebrałam nie wytrzymałam i obnażyłam swą niewiedzę pytając dziewczyny w pracy (po imprezie były i znowu jadły) ... no a one jakże wyjaśniająco "że ozorki to ozorki" ... więc drążę i zapytowywuje konkretnie z czego to jest ... i tu mnie zmiażdżyło "z języka ... " ... w miejsce kropek chyba krowę należy wstawić nie pamiętam ... pamiętam za to, że w tamtym dniu zrozumiałam i byłam pewna, że ja to tych ozorków nie będę jadła nigdy ... nawet jakby były najwyższym wymiarem szczęścia w gębie ... o nie ...
minęło trochę czasu ... byłam na weselu przyjaciółki ... byłam głodna bo od rana ją pilotowałam kosmetycznie ... aranżacyjnie ją i salę weselną w końcu siebie więc nic nie jadłam ... jak wszyscy uderzyli na parkiet ja złapałam talerz (nie ... nie talerzyk ) ... nałożyłam sobie tyle ile się na nim zmieściło i w spokoju konsumowałam ... w spokoju dopóki wtedy jeszcze nie małż nie wymyślił sobie, że on ze mną zatańczy ... odmówiłam bo jem ... usiadł i czeka - no cierpliwy to on był zawsze - w końcu talerz był pusty ... jeszcze nie małż grzecznościowo pyta czy może coś jeszcze zjem ... a ja na to:
"chętnie ... tylko nie ozorki bo one z jęzorów czegoś są " ...
jeszcze nie małż zbladł ... zczerwieniał ... i wstając i wolno się cofając rzekł:
Izuniu jesteś wielka!!!! znowu się uśmiałam prawie przysypialam przez tą cudną pogodę. Teraz mogę iść piec szarlotkę na jutro a tak mi się nie chcialo d....zwlec z kanapy