Tak już mi się zakładki pomyliły, że zamiast do Ciebie Bożenko, to wstawiłam życzenia do siebie..... Więc fotki już zostawię i u mnie, ale one są dla Ciebie.. i u Ciebie też je wstawię.. I pociągnę w takim razie wątek z moimi różami....
Posadziłam je jesienią 2007 roku...i białego powojnika też.. siatki jeszcze nie było, ale chciałam by ją w przyszłości zarosło. I tak było w czerwcu 2008:
Za rok róże dostały płotek antymisiowy i towarzystwo bylin.... Za płotem sąsiad jeżdzi traktorem, a tego żaden misiek nie oduści...... sama już nie wiedziałam, czy bardziej mi szkoda podrapanego psa czy połamanych róż... ale 2009 rok mile mnie zaskoczył... To była burza kwiatów..
Niestety zima przyszła sroga i wymroziło mi wszystkie róże.... myślałam, że już po nich, ścięłam je wiosną do zera...wybaczyły mi to ciachanie...i odbiły pięknie. Tylko byliny co to były małe w zeszłym roku, już w tym nie były małe i zasłoniły wszystko.....:
Podjęła męską decyzję (co już widać na wcześniejszym zdjeciu) i kazałam mojemu M wypalić metr zielska pod poszerzenie mojego tzw "ogródka wsiowego". Takie róże nie będą zasłaniane, przekopuję wszystko.... W ferworze walki z łopatą i takami piachu.....osadziłam obwódkę (krawężnik z folii wkopany w ziemi by trawa nie przerastała)...i nagle zjawia się mój M i mówi....."chciałaś tylko metr, a zabrałaś 2, przecież miałem tu układać rury do nawadniania!!!!) Fakt zapomniałam....... Więc chwyciłam znów za łopatę i przychodzi M i mówi, "wiesz co.....weż i te 2 metry, jest większa szansa, że na 2 lata wystarczy .....bo co rok to metr dalej"....

I tak widać powyżej te 2 metry wiecej na moje wiejskie kwatuszki

Płotek antymisiowy też przestawiliśmy.....
W tym roku to już znów był szał ciał............. i znów ich nie zabezpieczałam....za dużo tego mam.....muszą radzić sobie same....... Zresztą raz na kilka lat muszę je i tak przycinać, bo rosną w górę i na boki strasznie.... to wyższe od siatki.
Nie mam pojęcia jak się one nazywają... są pnące, ale z tych co się same nie pną.... u mnie rosną jak chcą......a za płotem u siąsiadów tym bardziej... Kwitną najładniej w czerwcu, potem coraz mniej, by późnym latem znów szaleć wściekłymi kolorami różu aż do śniegu lub mrozów.. Niczym ich nie okrywam, nawt nie kopczykuję, mają podsypaną korę przy korzonkach przez cały rok. Do nich to ja juz nie dojdę

Zelsko na długiej lancy wypalam hyerbicydami... a gdzie sięgnę to podpieram gałęzie czym się da i walczę....wyglądam potem jak po walce ze stadem dzikich kotów. Nie przepadam za kolorem różowym.... ( w komunie były majtki różowe i niebieskie, bluzeczki z jakiegoś włókna sztucznego różowe albo niebieskie..... w dodatku kolory wyblakłe ). Jednak ten róż toleruję i nawet mi się podoba. Może ktoś potrafi ustalić ich odmianę......