Po cięciu - przy pomocy nożyc akumulatorowych poszło błyskawicznie - 7 sekund na miskanta

- czas na rozdrobnienie. W poprzednich latach worki ze ściętymi trawami oddawałam na bio. Jednak z pewną świadomością, jaką pozwoliłyście mi nabyć na forum, postanowiłam wykorzystać materię organiczną w ogrodzie. Przetestowałam urządzenie do rozdrabniania, które działa... jak duży młynek do kawy.
Solidne ukraińskie ustrojstwo. Jest ok, ale nie bez wad. Pracuje się dość wolno, inaczej zapycha się, za to efekt rozdrabniania bardzo zadowalający, źdźbła miskantów zamieniają się w taką zgrabną sieczkę długości 1-2 cm
Co z tym dalej? Zakładam kolejne rabaty, więc taka warstwa będzie idealna do poskromienia trawnika. Układam kartony, na to układam ściółkę z miskantów i posypuję mączką bazaltową, później dorzucę skorupki z jajek (zbierałam pilnie) i inne drobne ścinki zielone typu liście kapusty czy plastry buraka z nieudanego zakwasu. Na to pójdzie jeszcze warstwa kory i ... czekamy

na lato. Powinno się udać. Wygląda to tak: