Udało mi się w porę skończyć wszystkie prace porządkowe. Nowy sezon rozpocznę bieleniem drzewek w sadzie, wycinaniem rozchodników i ścięciem kwiatostanów hortensji. Zwykle robię to po świętach. Na kwaterki w warzywniku i do kompostownika wysypuję popiół drzewny z kominka. Podsypuję nim również róże. Wrzucam też go od góry na bukszpany. Są po tym bardziej odporne.
Tarciu, niby staram się wg twierdzenia klasyka widzieć "niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie", ale rzeczywistość tak okrutnie mi skrzeczy, że nic tylko się znieczulić tymi naleweczkami.
Nastroju świątecznego nijak nie mogę wykrzesać. Powierzchnie pionowe i poziome omiecione, jakieś przygotowania konsumpcyjne się toczą, ale duch za tym nie nadąża.
Wszystko się we mnie gotuje i nie mogę sobie dać wewnętrznej zgody na cieszenie się z narodzin tego, który nauczał o miłości, szacunku, pomaganiu. Czuję się okradziona z tych świąt.
Za oknami widoki zmieniają się jak w kalejdoskopie. Był śnieg, stopniał, znowu popadał i ponownie stopniał. Łopata do odśnieżania jest pod ręką.
Rozmieściłam jakieś symboliczne dekoracje. Weny brak na cos bardziej oryginalnego.
Trochę radości dają ptaszki. Gromadnie odwiedzają ogród. Zjadły już ponad 30 kg karmy. Zamówiłam kolejne 40. Może starczy do początków stycznia. trawnik pod karmnikiem trzeba będzie regenerować.
Jolu, Przylaszczka u mnie rośnie pod krzewami, wiosną musi mieć słońce, a w gorące lato cień. Wtedy zamierają jej stare liście i wyrastają nowe do jesieni. Raczej mniej wody niż bardzo mokro. Bardzo ją lubię.
Te starsze dzieci też się nawet z centymetra śniegu cieszą Chociaż w tym drugim przypadku głupsze pomysły potrafią im wówczas do głowy wpaść Jedna z nieletnich napisała ostatnio "dla żartu" w nowej części ogrodu niezbyt cenzuralny zwrot na śniegu, który zauważyli dopiero znajomi. Obawiam się, że sąsiedzi ze swojego balkonu mieli też na niego dobrą perspektywę... mam nadzieję, że nie wzięli tego do siebie.
ps. Pierniki były takie pyszne, że wczoraj musieliśmy dorabiać kolejną porcję Z poprzedniego pieczenia, te co nie trafiły na choinkę w dziwny sposób zniknęły. Tym razem całość została schowana i będzie wystawiona na widok publiczny dopiero na święta
Stary wątek zamknęłam, bo straciłam możliwość logowania się do niego. Wystąpił jakiś problem techniczny.
Szyszki przyklejałam do kuli styropianowej. Twój pod dachem ma dużo lepszą miejscówkę niż miały moje kule, które leżały na ławce.
Oczywiście część pierników czeka do świąt, ale ja piekę różne rzeczy 2x w tygodniu, więc u mnie do kawy zawsze jest coś słodkiego.
Dziękuję za tak miłe słowa.