No to dziś był pierwszy prawdziwy wiosenny dzień

. Ciepło, czasem słońce, czasem chmury, i dobrze, bo słońce chwilami aż paliło... Ja to nie lubię zbyt gorąco...
Styrałam się i podtrułam tlenem

, choć tak obiektywnie biorąc, to za dużo nie zrobiłam...
Wzięłam się za chwasty, bo ostatnio trochę u nas padało



i to dziadostwo ruszyło z kopyta.
Dosypywałam kompostu na rabaty, bo: a) trzeba było wyściółkować, b) trzeba było wyrównać poziomy tam, gdzie siadło, c) do sadzenia nowych roślinek kompost zawsze się przyda.
Ogarnęłam do końca obie rabaty cieniste, włącznie z przycięciem zimozielonych liści paproci i ciemierników i podsypaniem zmielonych skorupek zasadolubom. Skorupki dostały też cisy i lilie martagony.
Dosadziłam dwa ciemierniki do kolekcji i już naprawdę więcej nie zmieszczę...

Wywaliłam kilka brzydkich i rozłażących się turzyc - teraz muszę pomyśleć, co w zamian.
Posadziłam sadzonki konwalii majowej 10 szt., mam nadzieję, że się fajnie rozrosną.
Zrobiłam przegląd karp daliowych - tych swoich i tych kupionych. Wszystkie przeżyły, co więcej - wszystkie miały już pąki, więc wreszcie się za nie wzięłam i posadziłam do doniczek. Zuza - mam 15



i jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa w tej kwestii

(jeszcze parę w piwnicy zostało, bo już mi się nie chciało...

)
I tyle... Eee, jak się napisze, to okazuje się, że jednak coś zrobiłam

