Pogoda szara i wietrzna, ale można temu zaradzić i trochę sobie pokolorować świat, wystarczy ... wybrać się do dobrej szkółki

I poczynić naprawdę jedne z ostatnich zakupów sezonu. Jaka ekscytacja, kiedy takie widoki!
Spakowałam trochę tej kolorowej jesieni do wózka, na pierwszy ogień rzuciłam się na klona tatarskiego ginnala (zawsze chciałam, ale nigdzie nie spotkałam), wielopienny, ładny okaz, jak go nie wziąć? Zawsze chciałam też - dzięki Marysi Mary - kalinę Kilimanjaro, mam maleństwo. Oraz derenia kousa Milky Way - też pragnęłam, Iwonka rozwiała moje obawy, mam dla niego zaciszną miejscówkę i też nie wahałam się ani chwili. Zauroczyła mnie na koniec trzmielina płaskoogonkowa szczepiona, stała samotna, a taka ładna. Pozwoliłam się ponieść kolorom, wyobraziłam je sobie w ogrodzie, to się musiało tak skończyć

To były udane zakupy. Przecież tu jest jeszcze tyyyyyyle miejsca


