Derenia rubra, fajnego, tłuściutkiego, malutkie bergenie na nowy brzuszek (oczywiście za mało eh), jakieś dwie baldaszkowate, bordo i jasny róż, goździka, który zawsze znika mi w tajemniczych okolicznościach i co roku dokupuję, bo bosko pachnie, hostę Krossa Regal (nareszcie!). Nie wiem czy to wszystko... Aaa jeszcze jednego Kelseya.
Dereń taki, za 5 dych.