Hello,
wczorajszy dzien mi zniknął a to za sprawą krotkiej wycieczki.
Małżon miał sprawę poza miastem i zabralam sie z nim.
Zalożenie bylo proste. Ignorujemy prognozy pogody (pomaranczowy alert na deszcz), jedziemy na miejsce i dostosowujemy harmonogram do okolicznosci.
Padalo, wiec mój M zalatwil najpierw sprawę z klientem.
Zajęlo mu to jakieś poltorej godzinki, w czasie ktorej dziergalam sobie spokojnie dynię ogladając cos przy okazji.
Nieoczekiwanie się ciut rozpogodzilo i udalo się nam zrobic kilkukilometrowy spacer i troche zdjęć.
Tam jest zawsze oszałamiająco pieknie, nawet podczas deszczu.
Tam to Killarney National Park.