W ogródku Martki
21:23, 06 maj 2021
Dzisiejszy dzień był pełen emocji. Zaczął się niewinnie - bezdeszczowym porankiem. Dawno już nie kopałam, dlaczego by nie? Padło na rabatę frontową, przy kuchni. Oczywiście nie było to spontaniczne kopanie, rośliny w kartonach już czekały, miało być tylko pięknie.

Przekopałam = usunęłam już wiele metrów trawnika, ale tu... W każdym małym kawałku murawy, jaki wyjmowałam, było TO: W dużych ilościach, po kilka. Czyli chrabąszcz majowy, a tego czerwonego nie znam, ale aż boję się googlować.
Oraz opuchlak (ten na zdjęciu spory, bywały też mniejsze)

KRECIE! You are Wellcome!
Muszę zadziałać, nie wiem jeszcze czym, jak, nie chcę lać chemii, wytępiłam dziś kolonie tych szkodników, będzie mi się śniło...
Ale efekt końcowy był taki, że po przeczesywaniu darni i unicestwianiu setek! szkodników, po 10 godzinach pracy, mogłam posadzić rośliny.

Przekopałam = usunęłam już wiele metrów trawnika, ale tu... W każdym małym kawałku murawy, jaki wyjmowałam, było TO: W dużych ilościach, po kilka. Czyli chrabąszcz majowy, a tego czerwonego nie znam, ale aż boję się googlować.

Oraz opuchlak (ten na zdjęciu spory, bywały też mniejsze)

KRECIE! You are Wellcome!
Muszę zadziałać, nie wiem jeszcze czym, jak, nie chcę lać chemii, wytępiłam dziś kolonie tych szkodników, będzie mi się śniło...
Ale efekt końcowy był taki, że po przeczesywaniu darni i unicestwianiu setek! szkodników, po 10 godzinach pracy, mogłam posadzić rośliny.