Elu jeśli ta anabellka w początkowej fazie miała kwiaty białe a potem limonkowe to raczej nie jest Lime Ricky. Lime Ricky od początku ma limonkowe kwiaty. Zresztą nie zaszkodzi wziąść sadzonke tej horty a wtedy zobaczymy jak zakwitnie. Ten aster to zeszłoroczny zakup? Śliczny jest❤️
Krysia ,tak wczoraj i dziś nad ranem powtórka z przymrozkiem, horty ogrodowe za domem od strony północno-wschodniej całe czarne, jeszcze jako tako się trzymają ogrodówki od strony południowo zachodniej.
Trzeci dzień ryje jak dzika oślica w pokrzywach, oczyszczam skarpę ok 1m wysokości koło domu, z 6m długości. Wiem, wiem, inni mają o wiele większe skarpy. Szkoda, ze nie zrobiłam zdjęcia góry, jak to wyglądało...
Zarósł tam niemiłosiernie barwinek, ciemny intensywny fiolet, kwiat z pół x większy od tego pospolitego. Pospolity jaśniejszy i zupełnie nie inwazyjny, a ten poprzerastał między brukiem, przy budynku i pod ocieplenie. Wyrywałam cęgami silne wrośnięte korzenie, które na skarpie utworzyły jednolitą strukturę, takie kłączowisko 10-15cm nie do wyrwania prawie, zostało mi jeszcze ze 2 metry:
Z drugiej strony od przedogródka już oczyszczone, czekam aż się zepnie razem
Aga żebyś wiedziała miałam tydzień policyjny, włam do posesji niezamieszkałej, którą się opiekujemy od czasu do czasu, szczegóły pominę. Złodzieje złapani, ale co szkód narobili to się w głowie nie mieści, np wyrwane kable i uszkodzona cała skrzynka z prądem, trzymałam tam swój rower, pocięty sprzedany na złomowisku...itp
Monika na moim wątku na str 1330. Jest ta anabela która cyknelam s teraz wygląda dzisiejsza fotka. Myślisz, że to ta odmiana lime Rocket. Ona się prawie nie zmieniła.
Właśnie mam zamiar go na wiosnę podzielić, bo już z 7-8 lat tam rośnie ta kępa.
Basiu trochę mało mam tych przebarwiających się drzew, bo w większości to olchy, a one się nie przebarwiają. Posadziłam trochę kalin i kolorowych pęcherznic dla koloru jesienią. Teraz trzeba czekać aż urosną.
Lidka drzewa szybko rosną, tylko na początku się wydaje że stoją w miejscu. U Sylwii z Rancza głowę już trzeba do góry podnosić, a przecież jakie lotnisko było na początku. A jej okazy nie mają więcej niż 10 lat.
Ja z kolei mam obawy, że zacienią mi wszystko i na wiosnę będę je trochę przycinać od dołu.
Z tego co pamiętam, to u ciebie są takie bardziej formalne nasadzenia, przynajmniej tak na początku to wyglądało. Długo już nie zaglądałam.
To czemu się bronisz przed nimi? Nożyce akumulatorowe czy piła bardzo ułatwiają wiosenne ich wycinanie.
Monia miło mi, dziękuję.
Ula runiankę miałam i jakoś tak stała w miejscu. Jeszcze tego kopytnika spróbuję, ale zawsze miałam ochotę na coś innego, nawet jak był w szkółce.
Ty to chyba jeszcze więcej roślin wyhodowałaś z malutkich sadzonek.
A sadzone bez ładu i składu, ale łąka ma swoje prawa, a najważniejsze że mi to absolutnie nie przeszkadza.
Sylwia siew i robienie dużej ilości sadzonek, to najszybszy sposób. Tylko pilnowanie tych maleństw jest trochę uciążliwe. Ale mam już spore, 3 letnie chyba, sadzonki irysów syberyjskich niebieskich - z siewu. Dla samej frajdy pozyskania w ten sposób roślin, bo chyba prościej by było podzielić kępę na jak najmniejsze fragmenty. Jeszcze lepiej sprawdza się samosiew w łące.
Zuza z roku na rok jest coraz lepiej.
Ania zapisuj. Tar też je polecała. A ja chcę jeszcze dokupić, ale już w przyszłym roku, bo planuję stacjonarnie.
Ten weekend miałam znowu wyjazdowy. A w czwartek i piątek zapowiadają opady u nas, więc nie wiem jak to będzie z działaniem w sobotę. Jak świeci takie słońce, a ja w pracy, to aż mnie skręca żeby coś porobić. Całe lato jakoś tak przeleciało, a zrobione prawie nic. Jeszcze muszę przygotować miejsce na Anabelki, które przywiozę od mamy i dwie czereśnie, bo kupuję w tym roku.
A dobrze by było jeszcze przesadzić wszystkie bodziszki z miejsca tymczasowego przy malinach i kalinę angielską.
Lista nieskończona.
Juzia idź! jakbym wiedziała ile domów zbuduję to na bank bym miała własną koparkę na szczescie chociaz na pana Mirka mozemy liczyc... trzymam kciuki za Ciebie!
A tutaj ciąg dalszy żywopłotu cisowego. Rano było bardzo zimno, a jak fajnie się robiło w słońcu, to musiałem zbierać się do pracy aj
Podoba mi się ten cis
Robota była straszliwa: nie przypominam sobie, bym w tym miejscu kiedykolwiek poprawiała kancik! Kamienie zarosły trawą (musiałam je wygrzebywać spomiędzy korzeni), również szmata umieszczona pod kamieniami była przerośnięta. Jako że chciałam tę szmatę zostawić, musiałam stoczyć walkę, by doprowadzić ją do stanu używalności.
To samo jeszcze jest do zrobienia po drugiej stronie balkonu .
Ale satysfakcja - bezcenna .
Dzisiejszy ranek był bardzo chłodny. na termometrze ledwie 2 stopnie. Słońce świeci, ale mocno wieje. Usiłuję się zmotywować do jakichkolwiek działań na zewnątrz.
U mnie za mokro na wertykulację. Powyrywałabym darń z korzeniami. Nie dość, że glina wciąż trzyma wilgoć z tych potężnych opadów sprzed dwóch tygodni, to wczoraj sąsiedzi dodatkowo mi podnieśli ciśnienie. Odprowadzałam do samochodu koleżankę, która zatrzymała się przy bramie wjazdowej i nagle obie zauważyłyśmy wodę tryskającą koło skrzynki elektrycznej. Koleżanka sądziła, że to awaria sieci wodociągowej, ale ja od razu podejrzewałam, że to sąsiad realizuje swój kolejny "wybitny" pomysł. Pobiegałam do niego i okazało się, że postanowił wypompować na namoknięty trawnik w narożniku wodę ze swojego basenu o pojemności 5 000 litrów. Na szczęście dopiero zaczął. Woda oczywiście spływała na drogę.
Zdjęcia robiłam już po odłączeniu jego pompy.
Strach pomyśleć, jak by to wyglądało, gdyby zdążył wylać całość. A właśnie czekaliśmy na obeschnięcie drogi całe dwa tygodnie, żeby dokonać jej renowacji. Kamień już mamy i czekamy na koparkę.
Mnie już ręce opadły na ten brak wyobraźni. 100 zł kosztuje zamówienie szambiarki, która mogłaby wypompować wodę z basenu. Zero skruchy, zero przeprosin; usłyszałam, że mam się udać do kościoła i modlić, a nie psuć im niedzieli. Dobrze, że nie ma pozwolenia na broń, bo pewnie już byłabym martwa. Straż miejska nie pracuje w niedzielę.