I tak roboty gruntowe tutaj to nic łatwego, plus nachylenie terenu. Mogłam przewidzieć, ale człowiek uczy się na błędach. I jak "bardzo chcę" to przymykam oczy na niedogodności (które mnie potem gryzą w tyłek)
Jest jak jest, większość robót gruntowych za nami. Jeszcze nie raz pan Mirek będzie na stanie bo skarpa za domem do skończenia, korytka odpływowe do wkopania przed domem i garażem, a potem wraz z kuzynem będzie walcował drogę dojazdową i woził kamień i go rozkładał...
Ale najpierw (w lipcu?) budujemy stodołę...