To tu- to tam- łopatkę mam !
12:48, 21 sie 2022
Drzewka na zapłociu spowodowały dostosowanie planów przebiegu kanalizacji do zastanych drzew. Ewentualna linia będzie przebiegała po drugiej stronie drogi.
Miałam wielkie szczęście, bo na etapie zakupu działki i planowania budowy domu trafiłam na forum Muratora na kobietę, która zawodowo zajmowała się architekturą krajobrazu. Pierwsze lekcje dotyczące zakładania ogrodu i planowania nasadzeń czerpałam z jej wpisów. To z tamtego forum pochodzi pomysł na nieformowany żywopłot i wysokie drzewa w narożnikach działki. Tak narodziły się ramy ogrodu, a reszta to już była moja żywiołowa twórczość pod wpływem już ogrodowiskowych tekstów.
Wcześniej widziałam ogród jako element osobny, oddzielony od domu. Potem uświadomiłam sobie, że prawie przez pół roku patrzymy na ogród przez okna i dobrą, sensowną praktyką byłoby planowanie nasadzeń tak, aby dobrze wyglądały z punktu widzenia osoby stojącej w oknie. Oczywiście ważny jest też widok z miejsc, w których przebywamy w ogrodzie najczęściej: z tarasu, ulubionej ławeczki, huśtawki.
Miejska działka Danusi jest niewielka. Ogrody, które projektowała, to były głównie działki miejskie. Czasem zdarzały się działki z zastanym starym drzewostanem. W projektach uwzględniała więc raczej niewielkie, formalne (szczepione) drzewka. Niewątpliwym jej wkładem jest popularyzacja brzozy Doorenbos, ale ona też do olbrzymów nie należy. W głębi serca i duszy Danusia jest byliniarą.

A teraz ciekawostka. Każdy z grabów sadzony w części frontowej był dedykowany poszczególnym członkom naszej rodziny. Trochę późno pojawiły się te drzewa w naszym życiu, ale jakoś chciałam nawiązać do staropolskiej tradycji, że kiedy na świecie pojawiał się kolejny członek rodziny to sadzono z tej okazji "jego" drzewko. Narodzinom chłopców towarzyszyło zwykle sadzenie dębów, a dziewczynek lip. To potężne drzewa, więc trudno mi było o bezpośrednie nawiązanie do tradycji. Ale ad rem... wszystkie te nasze graby sadzone były w tym samym czasie, sadzonki były tej samej wielkości. Jeden z grabów zaniemógł. Zbiegło się to idealnie z czasem, kiedy akurat ten członek rodziny przeżywał bardzo trudny czas. Posadziłam nowy egzemplarz. Początkowo miał niewielkie przyrosty, a potem wystrzelił. Tak jak i wszystkie sprawy owego członka rodziny.
Patrzę na te graby bardzo uważnie. W tym roku jeden z nich słabiej przyrósł.
