Najgorszy jest tył.
Deweloper zmieniał nam ukształtowanie działki, aby woda nie wlewała się na taras i do domu.
Na końcu ogrodu zostawili mi w prezencie rurę drenażową zasypaną tymi kamieniami, a za nią prawie dwumetrowy wał.
Chcieliśmy najpierw likwidować tę górkę, potem stwierdziliśmy, że lepiej zostawić, bo będziemy mieć wyższe drzewka.
Było tam straszne błoto (ogólnie działka jest dosyć mokra i raczej na glinie), a mój Synek tam cięgle się gramolił.
Nie mieliśmy na nią żadnego pomysłu, więc szybko kupiliśmy trzy największe w szkółce płożaki jałowcowe, aby zasłonić górkę przed Małym.
Teraz jest tam przechowalnia roślin tymczasowych, które nigdzie nie pasowały, a które wywiozę do innego ogródka.
Mi marzyłoby się tam coś, co złagodzi bałagan gatunkowy.
Coś jednorodnego, skromnego i nowoczesnego.
Na ten przykład spłycenie górki do np. 40 cm, podbudowanie murkiem i stworzyłaby się tam taka długa donica aż do altanki.
Może Danusia doradziłaby mi co tam posadzić, mam już tło od sąsiadów - rząd żywotników.
Nie lubię tego typu nasadzeń (chyba, że są przycięte na żywopłot) i chciałabym ten widok jakoś "rozbić" i uporządkować.
Mój Mąż marzy za to o jakimś lasku, np. rząd świerków, a na ich tle trzy, cztery brzozy.
Pomysł nie jest najgorszy.
Danusia polecała te Omoriki, które można blisko sadzić, ale one rosną ogromne a tam chyba jest za mało miejsca.
A może są jakieś inne mniejsze świerki, czy cóś?
Co Wy na to?