Pogoda dzisiaj dopisała (dzięki Betysiu

) i tak jak planowałam po porannych zakupach i szybkiej kawce pognałam do ogrodu. Mąż mi dzielnie pomagał

Posadziliśmy brzozy i wiśnię a potem ja zajęłam się resztą drobiazgu

Powiem szczerze że czuję ten dzień w plecach ale jestem baaaardzo zadowolona
Najpierw pokażę wam brzozowy zakątek. Kiedyś wyglądał tak, ze świerkiem po chorobie. Świerk dostał eksmisję na działkę rodziców czego mój M nie mógł przeżyć...
Rano było tak
a później już tak
brakuje tu przede wszystkim wrzosów i trawek ale postaram się to uzupełnić w tym tygodniu.