Drewutnia nie ma rynny. Cały czas namawiam eMa na orynnowanie. Padający deszcz bardzo brudził drewutnię. Teraz położyłam kartony i wysypię wokół korę.
Z przodu zaraz po przesadzeniu porzeczek zachwyciłam się miejscówką przed wejściem. Postawiłam pieniek i zapadła decyzja o zrobieniu tam siedziska.
Przeprosiłam się ze starym obrzeżem i matą
Zastanawiam się, czy sadzić coś wzdłuż tej ścianki? Chyba na razie wysypię tylko korę. Bedzie przejście wokół domku, ale też dostęp do żywopłotu. Słońce tam mocno przygrzewa, to południowa ścianka. Po wyrośnięciu tuj pewnie całkiem zmienią się tu warunki.
Na matę przywieźliśmy żwirek wyrzucony rok temu z frontowej rabaty. Jego biel tu nie razi a nawet dobrze wygląda. Pełen recycling
To na razie koniec relacji z kolejnego remontu.
Muszę jeszcze pomalować ostatnią ściankę z tyłu, przemyśleć "listewkową falę".
I najważniejsze - drzwi. Przy brązowym kolorze ich brak nigdy mi nie przeszkadzał. Nawet pamiętam, że specjalnie nie było drzwi, aby drewno się suszyło. Teraz czarna dziura razi bardzo i muszę coś wykombinować. Denerwuje mnie też pokruszona wylewka przy wejściu. Musi jednak poczekać na remont tarasu, żeby razem zrobić wszystko.
Rozglądam się za czymś do siedzenia. Waham się czy ławka czy raczej stolik z krzesełkiem. Takie tam fajne dylematy.
Roślinne też a nawet przede wszystkim

Trochę wolnego miejsca przybyło na nowe