Ach, kurczątka, kurczątka...
Brakowało mi w ogrodzie jakiegoś gatunku zwierzęcia w miarę prostego w hodowli oraz dającego się oswoić. Musiało być też odpowiednio duże. Padło na emu. Jeszcze nie wiem, jaka to płeć, ale dostał tymczasowe imię Nuno. Mówiłem mu/jej nunuś...i przypomniałem sobie, że mam kolegę o imieniu Nuno z Portugalii. Mama miała opory przed tym moim żywym zakupem, ale godzinę później zechciała zdjęcie z ptasim nabytkiem korzeniami w Australii. Ptak ma 4 miesiące, więc jeszcze sporo urośnie. Emu, nandu, strusie i kiwi pochodzą od zupełnie innej linii ptaków, które przetrwały zagładę dinozaurów. Mają gadzie podniebienie, brak wola, 3-komorowy żołądek, dość długie ogony kostne bez zrośniętych kręgów. Wszystkie ptaki pochodzą od dinozaurów gadziomiednicznych, a nie jak sugeruje nazwa innych, czyli ptasiomiednicznych. Wiele dinozaurów miało pióra, ale utarł się wizerunek nagiej skóry. Współczesne ptaki to w sumie wciąż dinozaury, bo nie zaszła aż taka zmiana ewolucyjna, która oddzieliła płazy od ryb, czy gady od płazów albo ssaki od gadów.
Siostra obok urodlinu. Mam nadzieję, że w 2021 wreszcie zaowocuje, bo w smaku uważam owoce tego gatunki, za jedne z najsmaczniejszych. Mrozoodporna konkurencja dla mango i tropikalnych flaszowców.
Uroki lata, juki i lilie.
W zeszłym roku artystyczny nieład, teraz zrobiłem kolejne rondo z palmą na środku.