Poranny spacer z psem odbyty, rzeczywiście ciepło się zrobiło. Jedna część roboty za mnĄ. Sokownik z jabłkami paruje. Teraz borowka do przebrania, wczoraj o zmierzchu zrywałam jak leci. Za to dziś do obiadu będę po robocie. A potem przyjemność w ogrodzie.
Pomidory na przecierany sok też mam , jakby co. Niewiele, ale musi wystarczyć.
Ogórki zakisiłam 2 dni temu. czekam jeszcze dzień, dwa i do piwnicy.
Moja borówka ju finiszuje. został jeszcze jeden krzaczek z największego cienia, i nie wiem czy uda mi się cokolwiek jeszcze zebrać. Ptactwo skutecznie wybiera dojrzałe owoce. A przede mną 2 dni opadów, więc nie wiadomo co zastanę.
Kwiaty już przerzedzone. jeszcze jesienne odrosty róż przed kwitnieniem mnie ucieszą. Hortensja Vanilka po deszczu mocno pochylona. Ostatnie lilie. I jeszcze coś na różowo/
Mamy krzak aroni niewielki ale owoców miał sporo, jak szpaki opanowały czereśnie i wiśnie w jedną chwilę zajęły się aronią, jeszcze nigdy tak nie było, wiśni nic nie zdążyłam zerwać, mieliśmy taką siatkę, wchodziły od spodu i nie mogły się wydostać zdjęlismy ją, także z owocami u mnie trochę słabo ale są gruszki i winogrona gruszki będę suszyć a winogrona na deser a hortensja bardzo ładna