W tym roku pelargonie bluszczolistne są dosyć udane, a pogoda im sprzyja. Jednak zauważam, że kwiaty są coraz mniejsze, jest ich mniej na jednym ogonku i szybko przekwitają. Nie rosną też takie długie jak mogły by. A nawozu im nie żałuję.
Ogólny wygląd poniżej:
Przekwitnięte kwiatostany zrywam systematycznie. Tylko niekiedy dochodzi do sytuacji, że zerwę wszystko co uschło i zostają same liście i pąki. Może robię coś źle? Pomocy
Przedstawię 3 fazy przekwitania. Poradźcie, w której z nich zrywacie.
1. Kwiatostan zasycha, kwiaty tracą kolor i płatki opadają. Niektóre kwiaty jeszce kwitną, niektóre są już puste, a pozostałe mają już nawet wydłużone nasionko.
2. Kwiatostan już cały przekwitnięty; kwiaty nie mają płatków, a puste szypułki. Ogonek jest jednak zielony, a nie suchy.
3. Cały kwiatostan suchy, brązowy. Ogonek żółty lub brązowy i łatwo sam odpada.
Na zdjęciu poszczególne etapy od lewej. Choć nie do końca jak w moim opisie. Każdy kto ma pelargonie na pewno zrozumie co mam na myśli.