Wszystko zaczęło się od kilku sztuk Pashminy, którym nie podobało się w Ursowym ogrodzie...
Bałam się róż wcześniej, w znaczeniu - że nie umiem się z nimi obchodzić. Nawet pierwsze wiosenne cięcie Mrokasia lub Jola mi zrobiła (wybaczcie, dawno to było, nie pamiętam). Bo się obawiałam, że źle to zrobię.
A teraz wydumałam, że róże to są rośliny, które nie rozrastają się nadmiernie przez co eliminuję problem z brakiem miejsca i nadwyżkami. No bo - 1 wsadzona róża po latach to nadal jedna róża, nie?
Ot, durak
I nie pytam o następne, tylko muszę kupić te, co to ich nie dostałam
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.