Irenko, miałam jeszcze lepszą przygodę z maleńkimi króliczkami. Niestety to było kilkanascie lat temu, nie miałam aparatu. Mieszkałam w bloku, kończyliśmy budowę domu. Pewnego wieczoru mąż przyniósł w reklamówce 7 maleńkich króliczków, bo samica padła nakarmiona przez dzieci mokrą trawą. Ja te 7 królików wykarmiłam strzykawką z zawartością rozcieńczonego mleka i szczyptą Vibovitu. Przez prawie 2 m-ce codziennie 2x dziennie każdego z osobna karmiłam. Dzieci z bloku miały radochę, bo przychodziły się z nimi bawić. Cała podłoga usłana była gazetami, po których one kicały. Jak już same jadły, mąż oddał je sasiadowi. Od tamtej pory nie jadamy króliczego mięsa.
____________________
Maria -
Moje krzewy