Ewa jak ja dawno u Ciebie nie byłam, a tu tyle smutków i kłopotów przez te nieszczęsne nornice

. Sposób na paloną ropę mnie powalił, ale to co proponuje Kasia, czyli sikanie na nornice, no to to jest...

. Grunt, że skuteczne. Oby i u Ciebie się udało.
Twoja Marlenka przesłodziutka

. Ja też mam takiego przygarniętego koteczka, rudaska Florka. W pracy nam się okociła dzika kotka no i wzięłam biedaka, bo u nas dużo samochodów jeździ i dla kociaków to niebezpieczne. Trzeba było je czym prędzej zabierać. Cała historia z tym była, ale nie będę się tu rozwodzić. W każdym razie takie małe kociaki to prawdziwe słodziaki

. Nasz też psoci, ale wszystko mu się wybacza.