No i o co Wy mnie podejrzewacie, woda, z żabami, fe......
O innych podejrzeniach nawet nie będę wspominać.
Po prostu myję sobie ręce po przepysznych pełnych soku owocach którym poczęstowała nas Pani Szmit. A były soczyste, słodziutkie i tylko strasznie się nimi upaprałam. A że cała woda poszła juz na popitkę to trzeba było uzyć tej ze stawu. I nawet chciałam to zrobić inaczej czyli zejśc po skarpie ale juz widziałam siebie pływajacą w ubraniu. A na przebranie nie miałam nic. Chyba, że Gosia koca by uzyczyła. Przynajmniej coś by sie działo jak bym wpadła.
Pszczółko, z Ani winem, które uratowała dla mnie Danusia dobra dusza ( bo jako kierowca nawet nie mogłam spróbować a tak wszyscy zachwalali) czekam na Ciebie w Warszawie. Nie ma go dużo ale dla nas na posmakowanie w zupełności wystarczy.