Oczywiście u nas wciąż pada. Plus taki, że spędziłem niedzielę w domu i nie musiałem do pracy jechać. Minus taki, że i tak nie można zrobić niczego pożytecznego w ogrodzie.
Rosliny mimo wody walczą by pokazać nieco koloru.
Wciąż kwitnie piwonia krzewiasta.
Lilia wodna otworzyła pierwszy pączek.
Zakwitł u mnie tajemnixczy przybysz - kosacieć trawolistny. Nie mam pojęcia skąd się znalazł w moim ogrodzie, ale jego obecność też cieszy.
I ostatni kolor moich "starych" irysów.