Bogdziu,mam już wprawę robię to corocznie....najgorszy ten upał w kuchni....a jak już się żniwa skończą to wtedy się szczerze cieszę, że gąb do wykarnienia mniej
Aniu, czytam wszystko na bieżąco. Twoje żniwa przypomniały mi żniwa i inne prace, które wymagały więcej ludzi do pracy. U nas gotowała najpierw babcia, a potem mama. Najbardziej dokuczliwy był panujący wszędzie bałagan. Może teraz się zmieniło, bo moje wspomnienia są sprzed wielu lat. Życzę żeby żniwa minęły spokojnie, no i życzę dobrej pogody.
Jolu, mile Cię widzieć w moim ogródeczku....ja też pamiętam żniwa sprzed lat.....wiązanie ręczne snopów, potem omłoty młocarnią napędzaną traktorem... wszystko wydaje mi się jakby było spokojniejsze....teraz więcej maszyn i pełna mechanizacja, ale bieg chyba szybszy.....a może to złudzenie, bo kiedyś to rodzice wszystko organizowali, a teraz wszystko na naszej głowie....zmieniła się po prostu perspektywa....żniwa zaczniemy, jak pogoda pozwoli tak za 10 dni