Hej Kasiu,
moja Deep Blue ma mało słońca bo jest pod bzem palibinem , tym wielkim na pniu i dlatego słaby efekt daje, liczyłam na obfitsze kwitnienie, musiałabym poszerzyć rabatę i "wyciągnąć" ją bardziej z cienia ale nie bardzo mogę poszerzać bo tam komunikacyjny ciąg jest do furtki...eh, mały ogródek mam a dużo chciejstw i potem problem z miejscem i dostępem do światła ...
Super wyjazd miałaś. Dziękuję za foto-relację .
Mi bardzo podobała się ta rabatka z ostrozkami .
Lobelie pięknie się rozrosly szalwie też piękne. Ja mam jedną odmianę.
Oj Małgoś a więc udało się wyjechać, super. Ty jesteś obieżyświat jednak.
Miejsce urokliwe, na pewno wąchałaś każdą odmianę różyczki
A taras masz też cudowny, kawa na nim o poranku ma zapewne inny smak, lepszy.. buziaki.. pisz czy coś wiadomo z sierpniem ....
Gosiu podziwiam Twoje widoczki ogrodowe i cieszę się że straty się regenerują
W Forst byłyśmy z dziewczynami w sobotę. Ciekawa jestem jak oceniasz ten ogród.
My żałowałyśmy że nie wszystko w rozkwicie. Dużo chorych roślin niestety było.
Pięknie ale miałyśmy lekki niedosyt. Buziaki
O kurczę, a my byłyśmy w piątek - do południa było słonecznie i ciepło, potem deszcz nas trochę zmoczył ale nadal było cieplutko. Szkoda że sie tam nie spotkałyśmy - to by dopiero było fajnie
My tez żałowałyśmy tych nie do końca rozwiniętych kwiatów, wiadomo - ale w innym terminie nie dałabym rady tam pojechać. Za to dyskutowałam z paniami z obsługi o chorych liściach niektórych egzemplarzy ale panie twierdziły że nie miały czasu jeszcze robić oprysku bo tych róż do wiosennej "obróbki" jest duzo a ludzi za mało.
Nasze wrażenia były pozytywne raczej, nie mogłyśmy sie nadziwić i nie uzyskałam odpowiedzi dlaczego niektóre róże tną tak nisko - chodziło nam o te odmiany typu Beetrosen- róże wielokwiatowe,wytłumaczono nam że tak łatwiej utrzymać jest porządek w podłożu pod nimi oraz łatwiej jest kosić trawę dookoła - może to prawda. Renia była ciekawa metod cięcia róz pnących - Klettrosen ale pani z obsługi niewiele nam powiedziała - robi tak i tak bo jej tak każą...
Poza tym próbowałyśmy dopytać o substancje do oprysków ale uzyskałam informacje że to są ogólnodostępne w handlu środki przeciwko chorobom róż.
Zasadnicze odczucia mamy chyba jednak pozytywne - tak przynajmniej ja uważam. Zwróciły moja uwagę zadbane kwadraty ze świeżo wzruszona ziemią, bez chwastów, przycięte trawniki i wolne od chwastów ścieżki. Brakowało mi co prawda szerszych informacji o niektórych gatunkach róż, ale i tak generalnie podobało mi się tam.
Zmartwiłyśmy sie tylko szpalerem białych róż Schneewittchen - tuż obok tych wielkich, pięknych walców z grabów czy z buków- bo wszystkie róże w tym długim szpalerze kwitły słabo - a to bardzo żywotna róża jest a poza tym prawie nie miały liści - widocznie padły łupem jakiegoś grzyba czy robala, smutny to był widok...
Ale i tak zarówno ten punkt programu naszej wycieczki jak i cały wyjazd uważam za udany.
Buziaki Małgosiu !
Oj tak taras i kawka to...mmmm...marzenie w zimowe i jesienne dni - a teraz jak nastał taki piękny czas to rzadko sobie mogę na to pozwolić...wiesz jak jest - cięgle biegiem
Pozostają weekendy - no chyba że mnie gdzieś poniesie
Obieżyświat powiadasz...noo tak - lubię podróżować, odwiedzać nowe miejsca, smakować dosłownie i w przenośni, ale wcześniej planować wyprawy, czytać, przygotowywać.. to tez mi sprawia dużą frajdę.