Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających
Ogród otwarty, goście zawsze mile widziani
Dokończę szybciutko moją historię i pokażę co udało nam się zrobić do teraz. Jak tak sobie podglądam co dzieje się w Waszych ogrodach, to też bym chciała już więcej...
Moim zdaniem nasza działka przeistoczyła się w ogród od momentu założenia trawnika. Jest coś wyjątkowego w tej zielonej, włochatej murawie, że przed i po ogród wygląda zupełnie inaczej.
U nas, zanim zakiełkowało pierwsze ziarenko trawy musieliśmy wytężyć jeszcze trochę sił.
Po pierwsze zakupiłam glebozgryzarkę (początkowo chciałam wypożyczyć, ale przeliczyłam szybciutko, że to się wogóle nie opyla w moim wypadku) i rozpoczęłam wzruszanie naszej gliniastej skorupy. Maj 2012. Przy okazji wybieraliśmy kolejne śmieci i kamienie. No, ale do tego już się przyzwyczailiśmy. Jak zasypiałam to wydawało mi się, że grabię...
Potem w czerwcu 2012 zaczęła przyjeżdżać ziemia. 30 ciężarówek. Początkowo myślałam, że przyjedzie koparkowy i tak ładnie mi te kupki ziemi rozgarnie... Ha- ha! Nic z tego. Jak zobaczyłam te wielkie koparkowe koła, ubijające wzruszone przeze mnie wcześniej pokłady gliny to myślałam, że się załamię. Pożyczyłam od wszystkich znajomych łopaty, grabie, taczki. Córka zorganizowała ekipę młodych, chętnych do pracy. I tak własnymi ręcami rozwoziliśmy te kupy ziemi. Jakoś to szło, a w gromadzie było przynajmniej śmiesznie.
W lipcu 2012 pojawili się panowie z firmy ogrodniczej i założyli nam system podlewania. Wkopali też obrzeża wokół przyszłego trawnika. I wyglądało to tak: