wietrzyk
15:22, 11 lip 2013
Dołączył: 07 lip 2013
Posty: 1774
Witam wszystkich, którzy zechcieli zajrzeć do mojego ogrodowego wątku
Zarejestrowałam się w końcu i zakładam ten wątek, choć pisanie nigdy nie było moją mocną stroną. Ogrodowisko, a w nim Wasze ogrody, podglądam już od jakiegoś czasu i bardzo mi się tutaj wszystko podoba. Obawiam się tylko, że jak naoglądam się tych cudów w Waszych ogrodach to już w ogóle nie zdecyduję się co dalej
Historia mojej ogrodowej przygody rozpoczęła się w roku 2009 jesienią, kiedy to kupiliśmy działkę budowlaną. 2500m kw. na skraju wielkopolskiego parku narodowego. Już wtedy coś w środku mi podpowiadało, że to będzie T O . Pierwsze co zrobiłam… zapisałam się na kurs projektowania ogrodów. Byłam już poprzednio właścicielką ogrodu przy szeregowcu, ale o roślinach pojęcia nie miałam. Jak to teraz określam, byłam biernym posiadaczem ogrodu Przez pół roku, jak wariatka jeździłam na zajęcia. Kreśliłam, rysowałam i czytałam, czytałam, czytałam… Nauczyłam się przyglądać ogrodom dookoła, ale przede wszystkim łyknęłam zielonego bakcyla. Nie mam bardzo lotnej wyobraźni ani też artystycznej duszy, ale bardzo chciałam, żeby ten przyszły ogród był M Ó J
W 2011 roku, na wiosnę wprowadziliśmy się do nowego domu i zaczęliśmy zastanawiać się co począć z ugorem dookoła i z pobudowlaną demolką. Nasza działka była obrazem nędzy i rozpaczy. Porośnięta krzaczorami, chaszczami, kępami wielkich traw, zdziczałymi jeżynami i sosnami samosiejkami, które zresztą jakiś „życzliwy” powycinał.
Zaczęło się wielkie sprzątanie. Wiosną 2011 roku z naszej działki wyjechało 30 ciężarówek chaszczy i pobudowlanych śmieci. Potem pan rolnik z sąsiedztwa zaorał to co zostało i „obleciał” taką wielgachną rolniczą glebogryzarką. W tym roku nie zdołaliśmy zrobić już nic więcej. Zostawiliśmy więc nasz ugór, a ja dałam sobie czas, żeby wyrysować plan tego co chcielibyśmy zrobić w ogrodzie w przyszłym sezonie.
Zarejestrowałam się w końcu i zakładam ten wątek, choć pisanie nigdy nie było moją mocną stroną. Ogrodowisko, a w nim Wasze ogrody, podglądam już od jakiegoś czasu i bardzo mi się tutaj wszystko podoba. Obawiam się tylko, że jak naoglądam się tych cudów w Waszych ogrodach to już w ogóle nie zdecyduję się co dalej
Historia mojej ogrodowej przygody rozpoczęła się w roku 2009 jesienią, kiedy to kupiliśmy działkę budowlaną. 2500m kw. na skraju wielkopolskiego parku narodowego. Już wtedy coś w środku mi podpowiadało, że to będzie T O . Pierwsze co zrobiłam… zapisałam się na kurs projektowania ogrodów. Byłam już poprzednio właścicielką ogrodu przy szeregowcu, ale o roślinach pojęcia nie miałam. Jak to teraz określam, byłam biernym posiadaczem ogrodu Przez pół roku, jak wariatka jeździłam na zajęcia. Kreśliłam, rysowałam i czytałam, czytałam, czytałam… Nauczyłam się przyglądać ogrodom dookoła, ale przede wszystkim łyknęłam zielonego bakcyla. Nie mam bardzo lotnej wyobraźni ani też artystycznej duszy, ale bardzo chciałam, żeby ten przyszły ogród był M Ó J
W 2011 roku, na wiosnę wprowadziliśmy się do nowego domu i zaczęliśmy zastanawiać się co począć z ugorem dookoła i z pobudowlaną demolką. Nasza działka była obrazem nędzy i rozpaczy. Porośnięta krzaczorami, chaszczami, kępami wielkich traw, zdziczałymi jeżynami i sosnami samosiejkami, które zresztą jakiś „życzliwy” powycinał.
Zaczęło się wielkie sprzątanie. Wiosną 2011 roku z naszej działki wyjechało 30 ciężarówek chaszczy i pobudowlanych śmieci. Potem pan rolnik z sąsiedztwa zaorał to co zostało i „obleciał” taką wielgachną rolniczą glebogryzarką. W tym roku nie zdołaliśmy zrobić już nic więcej. Zostawiliśmy więc nasz ugór, a ja dałam sobie czas, żeby wyrysować plan tego co chcielibyśmy zrobić w ogrodzie w przyszłym sezonie.
____________________
Joanna ogród w Puszczykowie
Joanna ogród w Puszczykowie